Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Jak donoszą media, Donald Trump porozumiał się z Władimirem Putinem ponad głowami Ukraińców oraz zadecydował o tym, że Amerykanie nie będą się angażować w jakiekolwiek misje pokojowe na Ukrainie. W jakiej sytuacji stawia to Polskę i Europę? Polska inwestuje w bezpieczeństwo ogromne pieniądze. Czy staniemy się jednym z filarów europejskiego bezpieczeństwa na Wschodzie i czy możemy się spodziewać, że naszym śladem pójdą inne europejskie potęgi?
Generał Waldemar Skrzypczak: Filarem można być, kiedy jest się silnym politycznie i gospodarczo. Moim zdaniem póki co możemy być nawet najsilniejsi militarnie, ale jeśli nie będziemy mieli siły politycznej, to nie będziemy najsilniejszym państwem w Europie. Nie pozwoli na to nasza konkurencja, a taką mamy we Francji i Niemczech.
To zależy też od kondycji gospodarki, a my nie mamy tej gospodarki tak silnej, jak mają wspomniani Niemcy czy Francuzi. To jest jedna rzecz.
Po drugie, wydaje się, że Trump gra nami i jest też spore prawdopodobieństwo, że Trump chce zmusić Europę do podjęcia takich działań, które - jestem o tym przekonany - bardzo nasz kontynent wzmocnią.
Ja osobiście nie wierzę, że Trumpowi na Europie nie zależy, bo jeżeli ktoś tak mówi, to błądzi. Gdzie poza nami ma jeszcze sojuszników? Nigdzie. On ma wszędzie wrogów, ponieważ otwiera szereg puszek Pandory, a kraje stają się jego wrogami. Już kilka takich puszek otworzył - to Grenlandia, Kanada, Panama, Bliski Wschód. Wiele innych jeszcze zapewne zamierza niebawem uruchomić.
W związku z tym, w kim będzie szukał sojuszników, jak nie w Europie? Więc nie miejmy złudzeń, Trump teraz gra tylko dlatego, że chce - moim zdaniem - zmusić nas do tego, żebyśmy my osiągnęli duży poziom samodzielności politycznej i militarnej, no i oczywiście ekonomicznej.
Polskie państwo wydaje ogromne pieniądze na zbrojenia. Pan Generał ma w tym względzie duże doświadczenie. Czy te środki wydawane są mądrze? Jaka są w Pana ocenie nasze mocne i słabe strony i czy może nas to zabezpieczyć w ewentualnym starciu z Rosją?
Jeśli chodzi o starcie z Rosją, Panie Redaktorze, to sami nawet nie próbujmy z nią się mierzyć, bo nas Rosjanie rozjadą. Musimy być w sojuszu i w ramach kolektywnych działań mamy prowadzić ewentualną obronę przeciwko Rosji. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Jeśli ktoś mówi o samodzielności militarnej w tym momencie, to nie ma o tym pojęcia, po prostu. Nie wie z kim lub z czym chce się mierzyć.
Jeśli natomiast chodzi o mocne strony naszego przemysłu obronnego, to ich nie widzę. Brakuje nam lądowego potencjału zbrojeniowego państwa polskiego.
Nie ma strategii zbudowania polskiego przemysłu zbrojeniowego, który by nam w dużym stopniu zapewnił produkcyjną suwerenność technologiczną. To jest pierwszy błąd.
Drugi błąd to gro pieniędzy idzie za granicę.
Dlaczego? Dlatego, że nie mamy co kupować w polskim przemyśle zbrojeniowym, a jak mamy, to robimy wszystko, żeby nie kupować. Borsuk, Kryl i wiele innych programów zbrojeniowych - mogę ich jeszcze sporo wymienić - na które podatnik wydał pieniądze, a które z winy przemysłu i decydentów przemysłowych nie są realizowane. To jest druga kwestia.
Trzecia kwestia jest taka, że wydaje mi się, że brak jest konsolidacji sektorowej z sojusznikami, na których możemy liczyć. Donald Tusk podjął działania, jeśli chodzi o Skandynawię. Ja o tym mówię od dawna, że trzeba ze Skandynawią się związać, ale nie tak, że teraz NATO wprowadziło doraźnie kilka okrętów na Bałtyk i te okręty pływają w te i we w te i nawet nie wiem co robią. Ich działania są marginalne i nie posiadają mandatu ONZ, żeby cokolwiek działać, a rosyjska flota cieni - okazuje się – nadal robi swoje. Nie ma zatem głównej strategii na wschodniej flance NATO, jak zapobiegać temu, co eskaluje najbardziej, a w tej chwili eskaluje wojna hybrydowa.
Tarcza Wschód nie jest rozwiązaniem docelowym przeciwko wojnie hybrydowej, ponieważ po pierwsze ta wojna hybrydowa będzie eskalowała i jej charakter będzie się cały czas zmieniał. My mamy wyprzedzać, a nie nadążać za przeciwnikiem. Powinniśmy swoimi działaniami go wyprzedzić, a my go nie tylko nie wyprzedzamy, ale próbujemy za nim nadążyć.
To nie jest obiecujący finał działań, ale to wynika z braku strategii, która powinna z kolei wynikać z prognozy o rozwoju sytuacji strategicznej np. w regionie Morza Bałtyckiego. I to, co mówią w mediach politycy, to nie ma nic wspólnego z strategią i z doktrynami, które powinny być budowane. A ci, którzy to mówią, mają raczej mgliste pojęcie, co to jest strategia i co to są doktryny.
Pan Generał mówił ostatnio w jednym z wywiadów o nowoczesnej wojnie dronowej prowadzonej przez Rosję, czego wcześniej nie było. Oni się uczą i się teraz ćwiczą te nowe możliwości na Ukrainie. Jakie to stanowi zagrożenie?
To bardzo poważne zagrożenie. Wie Pan, Rosjanie podobnie jak Ukraińcy, uczą się bardzo szybko. Obie strony szybko nauczyły się i wydaje mi się, że wyciągnęły wnioski z tej wojny i wiedzą, że są w tej chwili liderami, jeśli chodzi o np. możliwości dronowe czy wojnę dronową w świecie. Nie wiem, czy ktokolwiek mógłby teraz do Rosjan i do Ukraińców się równać. Nie sądzę. W związku z tym uważam, że Rosjanie i Ukraińcy z tej wojny wciągnęli wnioski, wdrożyli je do realizacji, ponieważ oni taki potencjał mają.
Powiem nawet, że bardzo mnie niepokoi, żeby nie użyć słowa „przeraża”, że Rosjanie wyciągają wnioski z wojny, a my nie. Rosjanie wykorzystują swoich żołnierzy, którzy byli na froncie po 2-3 lata i teraz wdrażają do szkolenia młodego wojska. Podkreślę to, wnioski z tej wojny na poziomie taktycznym Rosjanie wdrażają w armii.
Rosyjska armia w efekcie będzie jakościowo coraz lepsza. Ten czas, kiedy się śmieliśmy z Rosjan i jej armii minął bezpowrotnie. I dobrze byłoby, żeby sobie panowie eksperci, którzy się śmieją z armii rosyjskiej, to sobie uzmysłowili.
Armia rosyjska ma za sobą swoje słabości. Tak było zresztą w II wojnie światowej. To wojsko ma obecnie coraz większe możliwości i mieć je będzie z uwagi na to, że wdraża doświadczenia z wojny. I to jest kluczem do powodzenia. My tych doświadczeń nie wdrażamy.
Kiedy słucham na konferencjach i w wypowiedziach niektórych wojskowych, jak oni to wdrażają, to wie Pan, tak się zastanawiam, co to ma wspólnego z rzeczywistością, której sprawcami są Rosjanie? Nic proszę Pana. Absolutnie nic. Niestety.
Myślę też, że może dobrze by było, żeby sięgnąć po ukraińskich weteranów wojennych, którzy pomogliby naszym wojskowym zrozumieć istotę tego pola walki, z którymi się mogą zderzyć w konfrontacji z Rosjanami. Nie ma obecnie takiego czegoś i bardzo na tym ubolewam, bo zarozumialstwo polskich wojskowych jest porażające. Nie wyciągają wniosków z wojny. Co więcej, przekonują polityków, że wiedzą wszystko i zrobią to lepiej niż robią Rosjanie. To jest smutna rzeczywistość.
Jeszcze w 2020 roku Donald Trump pod koniec swojej pierwszej kadencji zapewniał, że w naszym kraju powstanie Fort Trump. Czy ze względu na nasze podejście do kwestii bezpieczeństwa możemy liczyć, że w ewentualnym starciu z Rosją stacjonujący w Polsce i w Europie Amerykanie stanęliby z nami ramię w ramię?
Wydaje mi się, że Amerykanów jest tyle w Polsce, że każde z tych miejsc, gdzie oni stacjonują, możemy nazwać Fortem Trump. Szczególnie w Lubuskiem. Tam jest ogromny bazowy potencjał, który Amerykanie rozbudowali z udziałem polskiej armii. To ogromna baza.
Nazwanie tego Fortem Trump będzie więc oddaniem tego, co Trump kiedyś powiedział. Również w czasie, kiedy nie był on prezydentem, to wszystko było budowane i rozbudowane i tam lokowane. Powstały ogromne bazy w połączeniu z liniami kolejowymi, rampami, bazami logistycznymi, ze wszystkim.
Czy w obecnej sytuacji geopolitycznej Polska powinna podjąć działania mające na celu wyposażenie naszego kraju w broń jądrową?
No właśnie… Przyznam, że do tej pory byłem przeciwnikiem tego, żebyśmy posiadali broń jądrową. Ale wobec faktu, że Amerykanie nie chcą się w nic, tak de facto, angażować. Że podważają NATO. W takiej sytuacji zdecydowanie trzeba by się zastanowić, czy nie warto rozmawiać z tymi członkami NATO, którzy dysponują bronią jądrową, żeby nam ją udostępniali. Mówię to na etapie dyskusji, bo uważam, że sam fakt, że zaczniemy na tym dyskutować, już wywoła wielkie zamieszanie na arenie międzynarodowej. Ale to trzeba zrobić. Putin ma świadomość tego, że te działania, do których on zmierza, spowodują to, że i Ukraina i Polska mogą być posiadaczami broni jądrowej. I to moim zdaniem ostudzi jego zapały.
Jeszcze pół roku temu było inaczej, ale obecnie nie wolno nam teraz o tym nie mówić. Powinniśmy o tym mówić.
NATO powstało w sytuacji geopolitycznej, w której centrum światowego bezpieczeństwa mieściło się w zasadzie w Europie, chociaż obejmowało półkulę północną. Czy obecna polityka Trumpa, ewidentnie znacznie ograniczająca obecność USA w Europie, oznacza początek końca NATO?
Może tego NATO, które do tej pory było. Może Sojusz zmieni swój kształt. Może będą inni członkowie. Dobrze byłoby, żeby komitet polityczny NATO i państwa członkowskie zaczęli się zastanawiać, co dalej, jaka będzie przyszłość NATO, tego, z którym mamy dzisiaj do czynienia. Bo widać wyraźnie, że oblicze Paktu może się zmieniać, a Trump wywołuje zamieszanie i konfrontację z innymi członkami NATO, jak Kanada, czy Dania. O Kanadzie mówi jako o kolejnym stanie USA, Grenlandię chce kupić itd. Tym samym wbija nóż w NATO. Trzeba by więc zastanowić się nad tym i określić stanowisko, czy ta droga, którą wybrał Trump jest drogą do nowego Sojuszu.
I ostatnie pytanie. Zainteresowało mnie wysyłanie przez Rosjan na front wielbłądów, koni i tym podobne zdarzenia. To jakieś takie specyficzne poczucie humoru Rosjan, że mogą sobie na to pozwolić, czy nie mają sprzętu?
Panie Redaktorze, oni sprzęt mają. Zakładam, że tu chodzi o transport, który pozwala doprowadzać te środki zapatrzenia do pozycji na przedni skraj obrony. Co innego samochód wysłać, załadowany w full, który będzie wykryty bardzo szybko, bo ma gabaryty, a co innego wysłać wielbłąda, który dowiezie kilkanaście kilogramów ładunku do okopów żołnierskich. Albo osła, który doniesie.
To dla mnie na polu walki żadne novum, bo myśmy to widzieli i przerobiliśmy to w Iraku, gdzie środkiem transportu były te zwierzęta. Szczególnie w rejonach trudno dostępnych, gdzie nie było dróg i tak dalej, korzysta się z takich środków. To jest, powiedziałbym, naturalne, że po to sięgnęli. Każde rozwiązanie jest dobre, byleby wojsko dostało zapatrzenie.
Uprzejmie dziękuję Panie Generale za rozmowę.