Lis: "Stanowski powinien zapisać się do PiS"

Tomasz Lis, były redaktor naczelny Newsweeka, znany z gorącego temperamentu i jeszcze gorętszych sympatii politycznych, postanowił podsumować piątkową debatę w swoim stylu. Według niego, Rafał Trzaskowski „co prawda nie był najlepszy”, ale i tak „wygrał bezdyskusyjnie”.

Z zupełnie innym podejściem Lis ocenił występ Krzysztofa Stanowskiego. Napisał:

„Senyszyn o niebo zabawniejsza, bardziej autentyczna i błyskotliwsza niż Stanowski. Nawet cyrk trzeba umieć robić. Szczególnie cyrk”.

W kolejnym wpisie zasugerował, że Stanowski „grał na Nawrockiego” i zaproponował mu wręcz zapisanie się do PiS. Jakby tego było mało, zarzucił Biejat i Hołowni nielojalność wobec Koalicji Obywatelskiej.

Stanowski: "Zabrakło mi budżetu na tort i śpiewanie"

Na te słowa dziennikarz i kandydat na prezydenta nie pozostawił suchej nitki. W typowym dla siebie stylu, bez owijania w bawełnę, odpowiedział Lisowi:

„Według Pana zadawanie pytań przedstawicielowi partii rządzącej jest dyskwalifikujące. Oczywiście mogłem – jak Pan – przynieść tort i odśpiewać »100 lat«, ale zabrakło mi budżetu. Pan miał niepowtarzalny rozmach we włażeniu w d..ę”.

To gorzkie odniesienie do przeszłości Lisa, kiedy jako dziennikarz TVP zasłynął wyjątkową „życzliwością” wobec Donalda Tuska, z którym przez lata łączyły go bliskie relacje.

Lis nie odpuszcza

Lis nie zrezygnował z dalszego komentowania. W kolejnym wpisie posunął się do stwierdzenia:

„Holownia i Biejat słono zapłacą za swoją nielojalność wobec koalicji. Stanowisko, limuzyna i kasa są cacy, ale Tusk już nie?”.

A w kolejnym – jeszcze ostrzej wobec marszałka Sejmu:

„Gdyby Hołownia miał odrobinę honoru, w poniedziałek zrzekłby się funkcji marszałka. Ale nie – gabinet i ochrona są OK”.

Debata w Końskich organizowana przez Rafała Trzaskowskiego okazała się organizacyjnym chaosem, a nawet – jak wskazuje wielu komentatorów – bezczelnością polityka PO, ponieważ wielu kandydatów dostało zaproszenia dosłownie na kilka godzin przed startem. Sama formuła natomiast – z wyraźną przewagą medialną dla Trzaskowskiego – wzbudziła liczne kontrowersje.

Wielu komentatorów, w tym Leszek Miller, przyznaje, że Trzaskowski sam sobie zgotował problemy:

„Nie wiem, po co to zrobił. Nic nie zyskał, a tylko naraził się na ciosy ze strony koalicjantów” – mówił były premier na antenie Polsatu.