Do niedawna Ziobro był zmuszony do stawienia się na posiedzeniu komisji, do którego został doprowadzony przez policję – incydent ten miał miejsce w warszawskim biurowcu, gdzie udzielał wywiadu dla TV Republika. Po jego przybyciu, komisja kończąc w pośpiechu obrady i unikając przesłuchania polityka PiS, przegłosowała wniosek o zastosowanie wobec niego 30-dniowego aresztu.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podkreślił, że procedura związana z uchyleniem immunitetu wymaga wielu formalności:

„Teraz komisja musi zawnioskować do prokuratora generalnego, prokurator generalny przesłać dokumenty do mnie, ja muszę przesłać dokumenty komisji, komisja przedstawić sprawozdanie Sejmowi, Sejm musi podjąć decyzję i wtedy ja znowu przesyłam dokumenty prokuratorowi generalnemu” – tłumaczył Hołownia.

Marszałek dodał, że opóźnienie w przesłuchaniu Ziobry może kosztować kilka tygodni, a być może nawet kilka miesięcy, co według niego tylko przedłuży cały „serial” polityczny.

Sytuacja dodatkowo komplikowana jest przez osobiste rozterki samego Ziobry. W rozmowie z „Super Expressem” polityk wyjaśnił, że zaplanował specjalnie przyjazd do Warszawy na posiedzenie komisji, rezygnując na pewien czas z zaplanowanej rehabilitacji za granicą. Ziobro skomentował:

„Muszę wracać na rehabilitację za granicę, specjalnie ją przerwałem, żeby przyjechać do Warszawy na komisję, ale jak widać, oni stchórzyli.”

Polityk PiS, wskazując na działania komisji, wprost oskarża obecne władze o działanie zgodnie z poleceniami politycznymi, które mają na celu długotrwałe zatrzymywanie go przed przesłuchaniem.