Dobrosz-Oracz zaczepiła wiceprezesa PiS na korytarzu.
- „Panie premierze, czy pan był przesłuchiwany w prokuraturze w sprawie kampanii Stop Russia War? Był pan przesłuchiwany czy nie? Jest to postępowanie, czy to jest nieprawda?”
- pytała dziennikarka.
W odpowiedzi Mateusz Morawiecki poruszył sprawę rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowego, znanego z szerokich kontaktów wśród dziennikarzy mainstreamu.
- „A co pani powie o swoich kontaktach z panem Rubcowem?”
- zapytał.
Pytanie wyraźnie zdenerwowało dziennikarkę.
- „No będzie miał pan proces, bo nie miałam żadnych kontaktów panie premierze. Proszę nie trzaskać drzwiami, bo to jest poniżej krytyki”
- powiedziała.
Morawiecki zniknął za drzwiami, ale Dobrosz-Oracz postanowiła na niego zaczekać.
- „Panie premierze wzywam pana do przeprosin za tę oszczerczą sugestię. Nie miałam żadnych kontaktów z panem Rubcowem. Jest sprawa w prokuraturze. Złożyłam doniesienie z Patrykiem Michalskim…”
- powiedziała, kiedy ponownie spotkała Morawieckiego.
- „Każdy ma prawo pytać…”
- zauważył polityk PiS.
- „Nie miałam z panią Chodownik, ani z panem Rubcowem żadnego kontaktu. Przeprosi pan? Tłumaczę panu. Przeprosi pan? Ja nie nazywam się Chodownik, tylko Justyna Dobrosz-Oracz i nie życzę sobie, żeby pan tak do mnie mówił”
- grzmiała Dobrosz-Oracz.
Uwierzycie, że JDO spłakała się o pytanie @MorawieckiM: „𝘊𝘰 𝘮𝘰𝘻̇𝘦 𝘗𝘢𝘯𝘪 𝘱𝘰𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘪𝘦𝘤́ 𝘰 𝘬𝘰𝘯𝘵𝘢𝘬𝘵𝘢𝘤𝘩 𝘻 𝘗𝘢𝘸ł𝘦𝘮 𝘙𝘶𝘣𝘤𝘰𝘸𝘦𝘮?” i żądała przeprosin?
— Jan Molski 🇵🇱 (@JanMolskiIII) December 17, 2024
Ale ich to boli
Czekam,na jej tłumaczenie w sądzie, że go nie znała.🫠
pic.twitter.com/bjkyuhuqzS