Rząd Zjednoczonej Prawicy w związku z epidemią koronawirusa w Polsce opracował szereg rozwiązań mających pomóc przedsiębiorcom w tym niezwykle trudnym okresie. Jakie są wady i zalety tzw. Tarczy Antykryzysowej? Jak wygląda sytuacja polskiej gospodarki? Jaka może być sytuacja polskich firm po kryzysie? O tym wszystkim rozmawialiśmy z Andrzejem Sadowskim, prezydentem Centrum im. Adama Smitha, członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie Rzeczypospolitej. Poniżej pierwsza z trzech części tej rozmowy. 

 

Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Panie Prezydencie, Jeśli mówimy o gospodarce dobrze funkcjonującej, to mnie się to kojarzy z modelem fińskim. Czy uważa Pan, że jest on możliwy do wprowadzenia w Polsce?

Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP: Mieliśmy lepszy. Polska była miejscem największego na świecie „cudu” gospodarczego końca XX wieku, nie Finlandia, dopóki kolejne rządy nie doprowadziły do unicestwienia zasad i rozwiązań ustawy Wilczka. Od dekad zawracamy ku socjalizmowi, który został nazwany „solidarnością społeczną”. Zapaść i kryzys dają szansę do odbudowania wolności w sferze pracy i ponowne uczynienie z niej podstawy dobrobytu kraju.

 A jaki jest Pana pogląd na podatki? Należałoby je obniżyć, czy raczej pozostawić na tym samym poziomie?

 Zapaść udowodniła, że kapitał sam z sobie jest martwy. Bez pracy najnowocześniejsze fabryki, plantacje owoców, czy pola warzyw są bez wartości. Praca ożywia kapitał i nadaje mu wartość. Do obudowy Polski z kryzysu potrzebna jest likwidacja podatkowej dyskryminacji pracy. W tym dramatycznym momencie trzeba znieść opodatkowanie pracy, tak jak pozwolono Polakom pracować bez zezwoleń i ograniczeń w 1988 roku w ustawie Wilczka. Likwidacja reglamentacji działalności gospodarczej przyniosła w ciągu zaledwie kilku lat dwa miliony nowych małych firm, które stworzyły blisko sześć milionów nowych miejsc pracy. Dziś rząd stoi przed podobną historyczną szansą i wyzwaniem. Uwolnienie pracy od podatków za cenę zwiększenia długu publicznego jest kluczowe dla wyjścia z zapaści i kryzysu. Polakom do stanięcia na nogi potrzebna jest likwidacja opodatkowania pracy, a nie zwiększanie zasiłków. Trzeba rozbudzić motywację do wytężonej pracy, zamiast podtrzymywać stan letargu w społeczeństwie.

Czy tylko opodatkowania pracy należy zmienić?

Rząd bez zwłoki powinien obniżyć opodatkowanie konsumpcji. Byłaby to logiczna konsekwencja jego wieloletniego twierdzenia, że sukces gospodarczy zawdzięczamy zwiększonej wewnętrznej konsumpcji. Skoro konsumpcja dziś jest w stanie śmierci klinicznej, to dla jej wskrzeszenia konieczna jest redukcja opodatkowania. Jeżeli konsumpcja ma szybciej wrócić do stanu poprzedniego, to 23 procentowa stawka VAT jest dziś zabójcza. U naszych zachodnich sąsiadów VAT wynosi 19 proc. Potrzebujemy bardziej konkurencyjnych, czyli niższych stawek opodatkowania konsumpcji. Nie wzniesiemy się szybko z dotychczasowym balastem opodatkowania.

Jak wysoko powinna być dziś opodatkowana konsumpcja?

Dla restartu konsumpcji najlepsza byłaby stawka VAT na najniższym poziomie dopuszczonym w Unii Europejskiej, czyli 15 procent.

Co z opodatkowaniem działalności gospodarczej?

Rząd ma proste rozwiązanie. Jest to podatek przychodowy znany obecnie jako „cyfrowy”. Centrum im. Adama Smitha proponuje go od dekad. Dziś nasze rozwiązanie podatkowe popierają m.in. organizacje przedsiębiorców jak ZPP. Jest to najprostszy i najmniej szkodliwy rodzaj podatku. Powszechnie w Polsce stosowany jest w działalności rolniczej oprócz specjalistycznej. Dawniej dla pogrążonej w kryzysie branży stoczniowej wprowadzono właśnie ten rodzaj podatku. Skoro dla wyjścia z kryzysu jednej branży był on lepszy, to tak samo powinien być dobry dla wyjścia dziś z niego całych sektorów. Podatek ma jedną niezaprzeczalną właściwość. Uwalnia przedsiębiorców od czasochłonnej i kosztownej gry operacyjnej z aparatem skarbowym o uznanie tzw. kosztów przychodu. Polscy przedsiębiorcy emigrują gospodarczo do innych krajów Unii nie dlatego, że są tam niższe podatki, ale dlatego, że nie muszą prowadzić tej „gry operacyjnej”. Podatek przychodowy jest „podatkiem od świętego spokoju”. Od każdej wystawionej faktury netto przedsiębiorca płaciłby 1 do 1,5 proc. jej wartości. Nie ma znaczenia na co później w firmie wydaje zarobione pieniądze. Podatek ten jest tak prosty, że płaciłyby go międzynarodowe korporacje, które prowadzą działalność produkcyjną i usługową na terenie Polski. Dziś przy 19 proc. stawce podatku dochodowego CIT całymi latami legalnie nie płacą go w naszym kraju. Od lat twierdzę, że CIT jest podatkiem od nieumiejętności jego niezapłacenia oraz że, obecny system podatkowy jest tak skomplikowany i tym samym pełen luk, że tylko powszechna uczciwość Polaków sprawia, że rząd ma jeszcze jakiekolwiek dochody z tytułu podatków.

A działalność mikrofirm?

Mikrofirmy powinny płacić podatek ryczałtowy. Składka ZUS jest takim podatkiem ryczałtowym, ale w zabójczej dla nich wysokości. W 2018 roku wprowadzono zwolnienie z podatku przychodów z działalności rolniczej do 20 tys. złotych, a powyżej tej kwoty ustanowiono 2 proc. podatek od przychodu. Wystarczy rozszerzyć te zasady na każdą małą działalność oraz że każda sprzedaż przez obywatela do 20 tys. też jest zwolniona z podatku. Uwolni to aparat skarbowy od kontroli wartości prezentów, które otrzymali nowożeńcy oraz ścigania emerytek dorabiających sprzedażą kwiatów i pietruszki.

Czy jest to możliwe?

W 1988 roku przywrócono wolność gospodarczą w Polsce, kiedy na jej terytorium oprócz totalnej zapaści cywilizacyjnej stacjonowały radzieckie wojska okupacyjne. Czy dziś sama zapaść i kryzys nie wystarczą rządowi do przeprowadzenia koniecznych zmian? Rząd ma historyczną szansę na przełamanie tyranii status quo, której najsilniej broni biurokracja. Uczestniczyliśmy przy kolejnych próbach podejmowania zmian w naszym kraju i widzieliśmy urzędników mówiących do pana ministra, premiera, czy prezydenta, że „nie da się”. Z tyranią „nie da się” rząd niewiele osiągnie co widać od tygodni. Konsekwencje tzw. polityczne podporządkowania się jej przez rząd będą niczym, wobec materialnych konsekwencji trwania tyranii „nie da się” dla społeczeństwa i przedsiębiorców.

A jaka jest Pana opinia na temat utrzymania projektów społecznych jak 500 plus, 13-emerytura i innych? Czy one powinny zostać utrzymane?

Polakom należy dać wybór. Jeżeli zrezygnujesz z pieniędzy z 500 Plus, to nie weźmiemy podatków od twojego wynagrodzenia. Skoro można było zwolnić ze wszystkich podatków świadczenie 500 plus, to tym bardziej można pracę, która jest Polakom potrzebna do życia jak czyste powietrze. W sytuacji kryzysu podatki od pracy są toksyczne jak smog, który zatruwa i skraca nam życie. Sukces 500 Plus miał miejsce w innym czasie. Nie ma dziś w Polsce moralnego przyzwolenia dla powtórzenia podobnego działania i zwiększania zasiłków. Trudno uwierzyć w stanie zapaści w obietnicę dobrobytu z zasiłków, a ponadto jest ona nie do dotrzymania. Polska zginie przygnieciona próbą utrzymania socjalizmu pod pozorem solidarności społecznej. Upomnijmy się o wolność dla naszej pracy.

Dziękuję za rozmowę


Powyższy tekst to trzecia i ostatnia część rozmowy, jaką przeprowadziliśmy z Andrzejem Sadowskim.

Zachęcamy do częstych odwiedzin!