Dane z francuskiego odpowiednika GUS pokazują wyraźnie, że epidemia koronawirusa znacząco zwiększyła liczbę zgonów w tym kraju. Zaprzecza to zdecydowanie przytaczanym ostatnio (TUTAJ) informacjom zaczerpniętym z artykułu Macieja Pawlickiego (TUTAJ), powołującego się na podane przez Le Figaro dane z owego odpowiednika GUS, czyli Institut National de la Statistique et des Etudes Ecomiques (INSEE).

Nie zaprzątając sobie głowy wyjaśnianiem przyczyn przekłamań w tym "głuchym telefonie" przekonajmy się jak wyglądają informacje pochodzące bezpośrednio od źródła i co mówią analogiczne dane dla innych krajów. Są one istotnym przyczynkiem do oceny, na ile potrzebne są wszystkie obecne ograniczenia naszej wolności.

Liczbę zgonów we Francji w okresie 1.03-13.04 w latach 2018, 2019 i 2020 INSEE opublikował TUTAJ. Na ilustracji 1. przedstawiono je w postaci wykresów, uzupełniając o okres wykres zgonów przypisywanych koronawirusowi w tym samym okresie.  

 

 

 

 

 

 

 

 

Ilustracja 1. Dzienna liczba zgonów we Francji w okresie 1 marca - 13 kwietnia w latach 2018, 2019 i 2020 oraz dzienna liczba zgonów przypisywanych koronawirusowi (linia czerwona).

 

Widać wyraźnie, że ogólna liczba zgonów w w 2020 r. wzrasta wyraźnie w miarę narastania epidemii, tj. w czasie kiedy następuje wzrost liczby zgonów przypisanych koronawirusowi. Zauważmy jednak, że wybrzuszenie krzywej koronawirusa jest bardziej płaskie niż ogólnej liczby zgonów (pomijając trzy ostre piki dla 4, 8 i 10 kwietnia). Inaczej mówiąc liczba zgonów wzrosła o większą liczbę niż odnotowują to statystyki epidemii.  Jeśli nie można wskazać innej przyczyny takiego wzrostu dokładnie zbieżnego w czasie z epidemią, może to oznaczać, że faktycznie na koronawirusa umiera więcej ludzi niż wskazują to statystyki zgonów przypisanych temu wirusowi.

To porównanie lepiej ukaże nam przedstawienie tych samych danych w innej formie. Odejmując liczbę zgonów w 2020 od średniej z lat 2018 i 2019 uzyskamy orientacyjną "nadmiarową" liczbę zgonów w 2020 r. ("nadwyżkę") w stosunku do "normalnych" okoliczności w innych latach. Umieszczenie jej na wykresie  razem z liczbą zgonów przypisywanych koronawirusowi (ilustracja 2.) daje możliwość ich bezpośredniego porównania.

Ilustracja 2. "Nadwyżka" zgonów w 2020 w stosunku do średniej z lat 2018 i 2019 (zgony 2020 minus średnia z 2018 i 2019 r)  oraz zgony przypisywane koronawirusowi.

 

Odkładając na bok próbę wyjaśnienia trzech gwałtownych wzrostów i spadków krzywej zgonów z powodu koronawirusa po 3 kwietnia, możemy zauważyć, że faktyczna ogólna liczba zgonów jest w przybliżeniu dwukrotnie większa niż liczba zgonów przypisywanych koronawirusowi.

To zjawisko da się jeszcze lepiej zaobserwować na przykładzie Holandii, analizując dane udostępnione TUTAJ przez tamtejszą Centralną Agencję Statystyki (Centraal Bureau voor de Statistiek, CBS). Agencja ta podała dane dotyczące zgonów odnotowywanych tygodniowo w latach 2017, 2018, 2019 i 2020. Przedstawione są na ilustracji 3. wraz z danymi zgonów przypisywanych koronawirusowi (dzienne zgony przypisywane koronawirusowi zaczerpnięte ze źródła: TUTAJ i przeliczone na poszczególne tygodnie w roku, żeby wykresy były porównywalne).

Ilustracja 3. Tygodniowa liczba zgonów w latach 2017-20 w Holandii oraz liczba zgonów przypisywanych koronawirusowi. Na osi poziomej podano numery tygodni od początku roku.

 

Na wykresie widać wyraźnie, że liczba zgonów w 2020 począwszy od 11-go tygodnia (9-15.03) różni się wyraźnie się od zgonów w poprzednich latach, a ta różnica jest zdecydowanie większa niż liczba zgonów przypisywanych koronawirusowi. Tę różnicę lepiej pokazuje ilustracja 4. na której liczbę zgonów przypisanych koronawirusowi skonfrontowano z "nadmiarową" liczbą zgonów tj. różnicą zgonów z 2020 r. i średniej liczby zgonów z lat 2017-19.

Ilustracja 4. Liczba zgonów w Holandii przypisywanych koronawirusowi (linia czerwona)  oraz "nadwyżka" zgonów w 2020 r. (liczba zgonów w 2020 pomniejszona o średnią z lat 2017-2019) - linia czarna.

 

Widać wyraźnie, że "nadwyżka" zgonów w czasie trwania epidemii jest ponad dwa razy większa niż liczba zgonów przypisywanych koronawirusowi. Jeśli nie potrafimy wskazać innej przyczyny zwiększonej liczby zgonów, to znaczy, że w Holandii umiera z powodu koronawirusa ponad dwa razy więcej ludzi niż wskazują na to oficjalne statystyki. Zauważmy, że ujemne wartości owej "nadwyżki" przed 11-tym tygodniem oznaczają, że w 2020 r. poziom zgonów był wyraźnie niższy niż średnia z poprzednich lat.  Może to oznaczać, że koronawirus spowodował nawet więcej zgonów niż sugeruje "nadwyżka" w stosunku do średniej z lat poprzednich, ale to już tylko przypuszczenia.

Zwróćmy jeszcze uwagę na inny parametr dający się odczytać z danych holenderskich. W szczytowym tygodniu liczba zgonów wzrosła o "nadwyżkę" 2167 zgonów  w stosunku do "normalnego" poziomu 2901 (średnia z lat 2017-19), czyli o 75%. To znaczący wzrost, choć na szczęście nie utrzymał się długo. Czy są to liczby zasługujące na bagatelizowanie jako trochę inna, ale w sumie "zwyczajna grypa"?

Zwiększenie ogólnej liczby zgonów znacznie przewyższające liczbę zgonów przypisanych koronawirusowi pokazywano już wcześniej dla najbardziej dotkniętych rejonów Włoch i Hiszpanii na grafikach dostępnych np. TUTAJ.

Przeanalizowanie kolejnych krajów pod tym kątem przekracza ramy tego artykułu, ale informacje o zdecydowanie zwiększonej śmiertelności odnotowywanej w statystykach dla wielu krajów można znaleźć w różnych miejscach. Obszerny raport dotyczący Włoch jest dostępny TUTAJ. Wielokrotny wzrost śmiertelności w najbardziej dotkniętych epidemią   rejonach Włoch, prowincji Lombardii i gminie Bergamo opisano TUTAJ. Wykresy pokazujące zwiększoną śmiertelność w stosunku do roku poprzedniego dla szeregu krajów oraz stanów New Jork i New Jersey są przedstawione TUTAJ.

Wszystkie te informacje wskazują na to, że tezy o braku wpływu epidemii koronawirusa na ogólną śmiertelność nie znajdują żadnego poparcia w faktach. Jest wręcz odwrotnie. Liczba zgonów spowodowanych koronawirusem jest znacznie większa niż wskazują to statystki.

To kolejne potwierdzenie faktu, że wbrew twierdzeniom niektórych, obecna epidemia jest jak najbardziej prawdziwa i niebezpieczna. Nie oznacza to, że nie należy dążyć do powrotu do normalności. Ważne jest jednak to żeby planując powrót do niej,  brać pod uwagę fakty, a nie fantomy czy fake newsy. Żeby podejmując decyzje, obciążać obie szale, "za" i "przeciw",  rzetelnymi argumentami.

Grzegorz Strzemecki