Pod koniec ub. miesiąca Kanał Zero pokazał materiał o inwestycjach realizowanych w ostatnim czasie w Krakowie. Przy tej okazji dziennikarze odwiedzili Muzeum Sztuki Współczesnej, gdzie zwrócili uwagę na obraz Kasztanki i Józefa Piłsudskiego. Jednego z ojców polskiej niepodległości autor przedstawił bez ubrań. „Dzieło” wywołało szerokie oburzenie. Za pośrednictwem portalu OKO.Press broni go jednak autor, prezentując się przy tym jako osoba, która nie stroni od wulgarności nie tylko w swojej „sztuce”, ale również w języku. Okazało się przy tym, że obraz nagiego Piłsudskiego miał być czymś w rodzaju ukłonu w kierunku środowisk LGBT.
- „Dzięki temu, że Piłsudski nie przepisał kryminalizacji aktów homoseksualnych z kodeksu karnego zaborców do porządku prawnego II RP, Polska stała się jednym z pierwszych krajów w Europie, które nie karały homoseksualności. Malując, nie próbowałem ośmieszać Piłsudskiego, tylko znaleźć w polskiej historii coś pozytywnego. Okazuje się, że dla części opinii publicznej wszystko, co jest związane z LGBT, jest podszyte wstydem”
- opowiada Karol Radziszewski.
W namalowanym przez siebie wizerunku marszałka nie widzi nic złego.
- „To malowanie historii pompatycznej: obraz jest duży, jest chlapanie po płótnie, są konie, referencja do Kossaka, czyli wszystkiego, co polskie. Piłsudskiemu k…s nie sterczy, koń go nie posuwa, nie ma krzyża w d…e. Jest to po prostu nagi, dobrze zbudowany mężczyzna z dużym przyrodzeniem; ojciec narodu, który prowadzi konia – Kasztankę, którą kochał do końca. To nie jest dla mnie historia wzruszająca, to przedstawienie ma dawać do myślenia. A forma jest intensywna w kolorach i estetyce, bo ja tak po prostu maluję. Tak samo pokazuję pedałów i lesby, czy osoby trans, które są w moim cyklu Poczet”
- przekonuje.
