Paradoks polega na tym, że rząd Donalda Tuska chwali się swoimi „sukcesami” średnio kilka razy dziennie, ale najwyraźniej kolegium uznało, że to wciąż za mało.
Szłapka ogłaszając akcję napisał:
„Robimy nie gadamy, więc czasem zbyt mało chwalimy się tym, co ten rząd zrobił dla Polski.”
W sieci pojawiły się od razu pytania: kto za to płaci? W czasie, gdy placówki medyczne ograniczają przyjęcia, a kolejki rosną, rząd finansuje kampanię wizerunkową — dokładnie według schematu, który od lat obserwujemy w rosyjskiej propagandzie Putina: odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych i przykryć kryzysy „sukcesami” powtarzanymi w przestrzeni publicznej tak często, aż staną się tłem debaty.
Treść plakatów też budzi kontrowersje. KO chwali się m.in. „ochroną polskich granic”, używając zdjęcia zapory… którą wybudował rząd PiS, a której ówczesna opozycja — dziś koalicja rządząca — była stanowczo przeciwna. To klasyczna technika propagandowa: przypisywać sobie cudze osiągnięcia i odpowiednio „opakować” narrację.
Kampania budzi irytację nawet wśród wyborców KO. Trudno się dziwić: narracja typu „Robimy, nie gadamy”, powtarzana wbrew faktom, zaczyna przypominać propagandowe schematy znane z Moskwy — intensywne samouwielbienie, redefinicję rzeczywistości i prezentowanie działań, które albo już istniały, albo nie działają zgodnie z obietnicą.
A wszystko to tuż po tym, jak setki pacjentów w całej Polsce usłyszało: „Przykro nam, nie możemy pomóc, brakuje pieniędzy”.
Robimy nie gadamy, więc czasem zbyt mało chwalimy się tym, co ten rząd zrobił dla Polski. Dlatego ruszamy z kampanią bilbordową. pic.twitter.com/7CymkdKzU6
— Adam Szłapka (@adamSzlapka) December 11, 2025
