Monika Sikora wzięła udział w marszu LGBT w Gliwicach, przy okazji którego udzieliła wywiadu portalowi TARNOGORSKI.info. Wiceminister dziękowała organizatorom marszu.

- „Cieszę się, że po tylu latach naprawdę szczucia i nagonki na osoby LGBT to miasto też może dołączyć do miast, które organizują marsze”

- oświadczyła.

- „Miesiąc temu urodziłam córeczkę i cieszę się, że będzie mogła żyć w Polsce, w której każdy może kochać kogo chce, gdzie zmierzam ku lepszemu, najpierw ze związkami partnerskimi, i będziemy dalej walczyć o równość małżeńską”

- dodała.

Po chwili wiceminister najwyraźniej zreflektowała się, że jej wypowiedź może okazać się zbyt rewolucyjna i zaczęła się tłumaczyć.

- „Oczywiście mówimy tutaj o sytuacjach, kiedy dzieci mają prawo wyrażana się. Jeżeli jest to sytuacja, w której omawiają z rodzicami, w której są w bezpiecznym środowisku, to jest kwestia indywidualna. Nie chodzi o to, żeby w każdej szkole był drag queen, ale żeby pewne rozwiązania dla tych dzieci były możliwe. Żeby nie było tak, że tutaj propagujemy i, że ja nawołuję do tego, ale wydaje mi się, że w pewnych okolicznościach”

- powiedziała.