W lipcu doszło do pożaru w centrum logistycznym DHL w Lipsku, który wywołała wyposażona w zapalnik przesyłka lotnicza. Po tych wydarzeniach niemieckie służby przestrzegły przed „niekonwencjonalnymi urządzeniami zapalającymi”, wysyłanymi za pośrednictwem firm kurierskich. Szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang wskazywał, że za sabotażem mogą stać Rosjanie, a rzeczywistym celem mogło być wywołanie eksplozji na pokładzie samolotu. 25 listopada z kolei doszło do katastrofy lotniczej w Wilnie, gdzie rozbił się samolot DHL. Litewskie służby nie wykluczają sabotażu.
Ekspert: Rosjanie mogą posunąć się dalej
Wydarzenia te w rozmowie z Forsalem skomentował były analityk Agencji Wywiadu Robert Cheda, który przyznaje, że przypominają one sposób działania i wysyłania światu sygnałów, w którym od lat specjalizują się Rosjanie.
- „Takie działanie do kwadratu wpisuje się w rosyjski modus operandi. Rosjanie w lipcu testowali pewien sposób przemytu takich zapalników na pokłady samolotów i ja sądzę, że oni teraz znaleźli nowy sposób i słuchając takiej wypowiedzi sądzę, że Niemcy mają na ten temat jakąś wiedzę”
- powiedział ekspert, odnosząc się do wystąpienia głównego inspektora Bundeswehry, który mówiąc o katastrofie w Wilnie, wskazał na Kreml.
Rozmówca Forsal.pl wskazał, że tego typu wydarzenia wpisują się w cel Rosji, jakim jest wywołanie strachu wśród mieszkańców Europy oraz sparaliżowanie europejskich służb.
- „W lipcu założeniem był przemyt tych zapalników na transatlantyckie loty z Europy do Stanów Zjednoczonych i to na loty pasażerskie. I wszystko niestety do tego zmierza, że nadal celem będą samoloty pasażerskie. A już nawet sama groźba czegoś takiego to już jest Armageddon dla opinii publicznej”
- podkreślił.
Cheda wskazał też na sytuację w Niemczech. To właśnie w tym kraju doszło do pierwszych eksplozji i to z Niemiec wyleciał samolot, który rozbił się w Wilnie.
- „Niemcy są chorym człowiekiem Europy, słabym punktem. Mamy przecież wznowiony dialog niemiecko-rosyjski, bo trzeba pamiętać, że ostatnią mowę Scholza poprzedzało pewne spotkanie w Baku. Tam spotkali się wysocy, byli co prawda, funkcjonariusze państwa niemieckiego. Nad czym oni radzili w Baku i jakie sygnały przesyłali, tego nie wiem, ale następstwem tego był telefon Scholza do Putina”
- stwierdził.
Incydent na Lotnisku Chopina
Tymczasem media przekazują nowe informacje na temat incydentu na warszawskim Lotnisku Chopina, gdzie w październiku eksplodowała walizka. Do wybuchu doszło w sortowni bagażu, a doprowadził do niej suchy lód, służący do chłodzenia przewożonych próbek biologicznych. Swoimi ustaleniami w tej sprawie podzielił się dziennikarz śledczy Radia ZET Mariusz Gierszewski, który przekazał, że właścicielem bagażu był egipski naukowiec Omar S. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Wedle informatorów Radia ZET, gdyby doszło do takiej eksplozji w luku bagażowym, zakończyłoby się co najmniej awaryjnym lądowaniem. W kontekście wydarzeń w Niemczech, najbardziej niepokojące są doniesienia rozgłośni, wedle których mogło dojść do niedopełnienia procedur przy nadaniu bagażu. Radio ZET twierdzi, że nadana do Wiednia walizka nie spełniała standardów bezpieczeństwa.