Była to wigilia tradycyjna, z choinką, opłatkiem i tradycyjnymi potrawami. Trudno jednak doszukiwać się w niej jakiegokolwiek przepychu. W Sulejówku najważniejsza miała być atmosfera.
- „U nas zawsze rodzina się na Wigilię zbierała, no i choinka była atrakcją. Pierwszą choinką, którą ja pamiętam z lat dziecinnych, jest ta w pokoju w Sulejówku, który był najpierw gabinetem, a potem również sypialnym pokojem mojego ojca. Ja byłam wtedy dość ciężko chora i pamiętam tę choinkę, jak leżałam w łóżeczku. Trzeba wziąć pod uwagę, że ja wtedy miałam 4-5 lat. Mam w oczach tę choinkę, ale ponieważ dla nas Boże Narodzenie było taką częścią życia jak w innych domach, na to się czekało, to są takie wspomnienia całości Świąt”
- opowiedziała córka marszałka.
Podkreślała przy tym, że wigilijne podarki były częścią tradycji, nigdy jednak ich rozpakowywanie nie było kulminacyjnym momentem wigilijnej wieczerzy.
- „Świętego Mikołaja nie pamiętam… Te prezenty nie były najważniejszą częścią wieczoru… No, ja mam dzieci i wnuki, one tak czekają na ten moment otworzenia prezentów, a u nas to nie było taką najważniejszą częścią Świąt. Ale ten nastrój, no, to było w powietrzu”
- wspominała Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska.
Pełne nagranie wywiadu dostępne jest na stronie Polskiego Radia.