1 sierpnia w Dzienniku Ustaw pojawiło się rozporządzenie minister edukacji narodowej, które zmienia zasady nauczania religii w polskich szkołach. W klasach, w których nie ma przynajmniej siedmiu chętnych uczniów, zajęcia te nie będą odbywały się w ogóle. Zamiast tego dzieci będą łączone w międzyklasowe i międzyoddziałowe grupy. Problem w tym, że zgodnie z art. 12 ustawy o systemie oświaty, takie zmiany minister może wprowadzić wyłącznie „w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych”. Tymczasem zostały one wprowadzone w otwartym sporze z Kościołami i związkami wyznaniowymi.

W wywiadzie dla KAI do sprawy odniósł się prof. Paweł Borecki, specjalista w zakresie prawa wyznaniowego z Wydziału Prawa i Administracji UW.

- „Minister Nowacka, wydając rozporządzenie nowelizujące bez porozumienia z Kościołami i związkami wyznaniowymi, naruszyła art. 12 ust. 2 obowiązujących przepisów ustawy o systemie oświaty. Postąpiła też niezgodnie z rozporządzeniem premiera z 2002 r. w sprawie Zasad techniki prawodawczej. Naruszyła w konsekwencji fundamentalną konstytucyjną zasadę legalizmu czyli praworządności, stanowiącą, iż organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”

- wyjaśnił prawnik.

Dlatego jego zdaniem należy zaskarżyć rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego, który będzie musiał uznać jego niekonstytucyjność. Może to zrobić prezydent, grupa 50 posłów czy same Kościoły i związki wyznaniowe.

- „Z taktycznego punktu widzenia dobrze byłoby, żeby z takim wnioskiem wystąpiło kilka Kościołów. Myślę, że warto się pospieszyć, ponieważ 1 września rozporządzenie Ministra Edukacji wejdzie w życie i jego skutki mogą być nie do cofnięcia”

- zaznaczył.

Związek zawodowy katechetów

Łączenie uczniów w międzyklasowe grupy to jednak dopiero początek. Minister Nowacka oświadczyła już, że od 1 września 2025 roku lekcje religii zostaną ograniczone do jednej godziny tygodniowo. Byłby to również potężny cios w katechetów, którym prof. Borecki doradza założenie związku zawodowego.

- „Niech katecheci gremialnie do tego związku zawodowego się zapiszą, bowiem przysłowie – w jedności siła. Jeżeli do związku zawodowego będzie należeć minimum 15 proc. przedstawicieli danej grupy zawodowej objętych postanowieniami statutu, to związek ten uznawany jest za  reprezentatywny dla danego środowiska. Ogólnokrajowy organ związku zawodowego zgodnie z Konstytucją z 1997 r. sam może składać wnioski do Trybunału Konstytucyjnego w sprawach objętych jego zakresem działania, podobnie jak Kościoły i związki wyznaniowe”

- wyjaśnia rozmówca KAI.

- „A wymiar czasu pracy w szkole dla nauczycieli religii będzie ewidentnie związany z zakresem działania takiego związku zawodowego. Dlatego, że ograniczenie o połowę liczby lekcji religii oznaczałoby dla członków związku zwolnienia albo konieczność przekwalifikowania”

- dodaje.

Prawnik wymienia również działania, które będzie należało podjąć, jeżeli TK nie wyda orzeczenia korzystnego dla Kościołów i katechetów.

- „To pozostaje – biorąc pod uwagę doświadczenia Kościoła prawosławnego – odwołać się do instytucji międzynarodowych, przede wszystkim do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Mogą to zrobić rodzice wyznania katolickiego i również nauczyciele religii i same Kościoły Z kolei inna grupa rodziców może się odwołać do Komitetu Praw Człowieka ONZ, a  związek zawodowy skupiający nauczycieli religii, jeżeli już nic nie można wskórać w kraju, do Międzynarodowej Organizacji Pracy, która funkcjonuje w ramach ONZ”

- wymienia ekspert.

- „Na tym polega demokracja. Chodzi o to, żeby stosowano standardy państwa prawnego, a obywatel nie bał się, że gdy kładzie się spać wieczorem, to rano obudzi się w innej rzeczywistości prawnej. A to wyłącznie dlatego, że aktualny Cezar ma taki a nie inny kaprys”

- podkreśla.