Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował dziś o zamienieniu środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania wobec ks. Michała Olszewskiego SCJ i dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości na poręczenie majątkowe. Obrońcy podejrzanych w śledztwie dot. domniemanych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości komentowali decyzję sądu na antenie Telewizji wPolsce24.

- „Dzisiaj nastąpiło przełamanie, trudno nie używać patetycznych słów. Coś takiego jak zaufanie do sądów przynajmniej nam jako obrońcom w tej sprawie wraca”

- stwierdził mec. Krzysztof Wąsowski.

- „Sąd Apelacyjny konsekwentnie uznał swoją decyzję sprzed dwóch miesięcy i uznał, że nie pozwoli się traktować w taki sposób sądowi niższej instancji. To nas bardzo cieszy i to jest światełko w tunelu”

- dodał.

Przyznał przy tym, że po opuszczeniu aresztu ks. Michał nie będzie już tym samym kapłanem.

- „Na pewno już ks. Michał nie jest tym samym ks. Michałem i na pewno będzie potrzebował dłuższego czasu, by wrócić do ludzi. Jedyne, o czym on marzy, to gdzieś się zaszyć i z nimi nie rozmawiać”

- powiedział.

Podkreślił, że nie wiadomo, „czy on wyjdzie na ambonę, wyjdzie do ludzi”.

Mec. Michał Skwarzyński zapowiedział, że niezależnie od dzisiejszej decyzji sądu, obrona podda pod ocenę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka kwestię przewlekłości sprawy.

- „To nie jest normalne państwo, które w ten sposób stosuje areszty”

- podkreślił.

Mec. Wąsowski nie ma wątpliwości, że proces w tej sprawie nie będzie łatwy dla oskarżycieli.

- „Mamy nadzieję, że za chwilę nasi klienci wyjdą na wolność i będą mogli się bronić z wolnej stopy. Drugim etapem naszych działań będzie kategoryczne dopraszanie się, żeby prokuratura pokazała te setki tomów akt, bo może rzeczywiście coś tam jest”

- zapowiedział.