Pięć dni temu napisałem tekst o tym jak mgła politycznych deklaracji zasłania nam rzeczywistość. Od tamtego czasu sytuacja tylko się pogorszyła. Rozpętała się prawdziwa burza słów i emocji. Omawiamy zachowania i wypowiedzi polityków, rozmawiamy o rzeczach, które w rzeczywistości nie mają znaczenia i jeszcze bardziej nam kamuflują rzeczywistość tej sytuacji.
A ona jest prosta - nadal nic się nie zmienia. W Białym Domie jest kłótnia o warunki pokoju, o tym kto jest czy nie jest gotowy do pokoju, a w tym samym czasie stanowisko Rosji pozostaje tak samo twarde - ŻADNYCH USTĘPSTW. Żadnych misji pokojowych, żadnych kompromisów. I amerykańska administracja w żaden sposób nie próbuje naciskać na Rosję by to stanowisko zmienić. Na odwrót, demonstruje na wszelkie sposoby gotowość do odbudowy relacji dyplomatycznych i ekonomicznych. Nadal rozmawiamy o pokoju i z jakiegoś powodu dyskutujemy o tym, czy Zeleński jest gotów do pokoju ignorując to że Putin do niego gotowy nie jest.
A prawda polega na tym, że Zeleński jest gotowy do pokoju, nie jest gotowy natomiast do kapitulacji. Putin na odwrót - nie jest gotowy do pokoju, Putin chce kapitulacji Ukrainy.
Dalej, dyskutujemy o umowie surowcowej. Pomimo emocji i awantur, tutaj sytuacja również zupełnie się nie zmienia. Musimy znów zrobić nad sobą wysiłek, zgasić cały ten hałas i sięgnąć do sedna tej sytuacji. A ona jest prosta. Jeżeli Stanom Zjednoczonym zależy na istnieniu niezależnej od Rosji Ukrainy, jeżeli sama umowa surowcowa ma być dla nich usprawiedliwieniem dla własnych wyborców, no to jest to oczywiste iż musiały by przynajmniej zaproponować dozbrojenie armii ukraińskiej. Przy czym logicznym byłoby to zrobić PRZED PODPISANIEM JAKIEGOKOLWIEK POROZUMIENIA Z ROSJĄ a nie po rozmowach. Ponieważ podczas rozmów to samo w sobie będzie przedmiotem rozmów. Same amerykańskie koncesje wydobywcze na Ukrainie po pierwsze nie oznaczają, że tam realnie ruszy jakieś wydobycie i inwestycje. A po drugie nawet amerykańskie inwestycje na Ukrainie same w sobie niczego nie gwarantują, jak twierdzą zwolennicy Trumpa, bo Rosjanie mogą zagwarantować prawo własności Amerykanom nad tymi złożami i to może być część szerszego dealu o wydobyciu zasobów naturalnych w samej Rosji co Moskwa sugerowałą kilkakrotnie. Amerykanie mogą po okupacji Ukrainy wydobywać i inwestować w umownym ukraińskim okręgu autonomicznym tak samo jak robili to w innych okręgach Federacji Rosyjskiej przed tym.
Sytuacja zasadniczo jest prosta. Amerykańska administracja musi zrobić wybór.
- Albo ona chce utrzymać wpływy w naszym regionie Europy i wtedy ona angażuje się w zachowanie ukraińskiej państwowości. Wtedy ona MUSI coś zainwestować w tą sytuację. Minimalne co mogłaby zainwestować nie angażując się bezpośrednio - to nacisk na Rosję by zgodziłą się na kompromis i dozbrajanie Ukraińców w zamian za umowę surowcową, żeby wzmocnić WŁASNĄ POZYCJĘ NEGOCJACYJNĄ. Własną, a nie ukraińską.
- Albo Stany Zjednoczone zasadniczo podejmują decyzję o wycofaniu się z tego regionu i szerzej z Europy. I wtedy sytuacja jest tym czym ona wydaje się być. I zapowiedzi zmniejszenia obecności w Europie, likwidacja planów cyber wojny z Rosją, zapowiedzi skrócenia wydatków na siły zbrojne USA za rachunek między innym teatru europejskiego ... to wszystko jest część tej strategii. Ale jeżeli USA się wycofują, to oni i nic nie mają w zamian za tą pustkę dostawać. Nie należy im nic dawać w zamian za powietrze. Nie należy akceptować ich prawo do negocjowania w naszym imieniu. Bo to prawo oni posiadali w zamian za protekcję.
Natomiast Stany Zjednoczone obecnie nie robią ani tego pierwszego ani drugiego. I to rodzi uzasadnione podejrzenia co do ich intencji. Oni nie chcą nic gwarantować ale chcą umowy surowcowej apelując o to, że macie ustąpić, a później porozmawiamy o uzbrojeniu i gwarancjach. Co jest alogiczne jeżeli uważamy, iż im zależy na pokoju kompromisowym. Ale to by było bardzo logiczne jeżeli założymy, że to jest blef. I że USA po prostu przed wycofaniem się chce ugrać dla siebie w tym regionie pewne zyski i preferencje i potrzebują chwilowo i Ukrainy i być może nie tylko ją do dobrego handlu z Rosją. Bo dla gry z Rosją trzeba mieć te przysłowiowe karty. Zadaniem państw naszego regionu, które mogą stać się tymi kartami - jest zweryfikowanie prawdziwych intencji USA. Zmuszenie ich do ujawnienia tych intencji. I jeżeli USA nie zamierzają nic gwarantować to i nie należy im się podporządkowywać czy pozwalać im nami handlować. Mówiąc nami, ja tutaj mam na myśli wcale nie Ukrainę, tylko kraje regionu Europy Środkowej. Z tego powodu, że sprzedając Ukrainę i nie dając żadnych dodatkowych gwarancji nam, USA po prostu wystawia nas pod nacisk Rosji.
No i niestety polski mainstream po prostu boi się nawet wyobrazić sobie taką rzeczywistość i ją odrzuca na wstępie ignorując jakiekolwiek racjonalne przesłanki. Świat bez USA nie istnieje. To jest jedyne nasze Światłe Imperium rządzone przez czcigodnego Cesarza i nie wypada po prostu nie podporządkować się mu. To mu się należy, a każdy kto nie klęka przed nim bezwarunkowo - popełnia ogromny błąd. I nie jest ważne co to Imperium robi i czy ono w ogóle jeszcze jest po naszej stronie, czy jego interesy jeszcze są zbieżne z naszym? To nie ma znaczenia. Musimy bronić Imperium i być z nim blisko, bo jeżeli nawet wyobrazimy sobie alternatywę, to jest ona na tyle przerażająca, że jak małe dzieci będziemy się tego wypierać. Przykryjmy oczy dłońmi, posłuchajmy łagodnego głosu amerykańskiego oficjela mówiącego jak nas kocha ... i ten zły świat dookoła nas odejdzie i zniknie.