Zatrzymanie Dominika B. miało miejsce 12 czerwca. Już dzień później prokurator Karol Zok dysponował pełną dokumentacją medyczną podejrzanego, z której jednoznacznie wynikało, że mężczyzna cierpi na poważne schorzenia okulistyczne. Zdiagnozowana choroba wymaga codziennego stosowania specjalistycznych kropli – Alphagan – które zapobiegają wzrostowi ciśnienia w gałce ocznej i dalszemu uszkodzeniu nerwu wzrokowego. Mimo to, podejrzany trafił do aresztu w pełnej izolacji, z ograniczoną możliwością ruchu i bez dostępu do niezbędnych leków.

Jak ujawnia „Gazeta Polska Codziennie”, lek wkrótce po zatrzymaniu się skończył, a jego dostawa – choć zamówiona – wciąż nie doszła. Każdy dzień bez kuracji to ryzyko całkowitej i nieodwracalnej utraty wzroku przez Dominika B. Tymczasem prokuratura nie podejmuje pilnych działań, które mogłyby zapobiec tragedii.

Obrońca zatrzymanego wielokrotnie interweniował u prokuratora Zoka, domagając się natychmiastowej reakcji. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Co więcej – czytamy - mimo że Zok posiadał pełną dokumentację medyczną, poinformował sąd, że podejrzany nie zgłaszał problemów zdrowotnych.

Dodatkowym problemem było powierzenie badania stanu zdrowia Dominika B. lekarzowi bez specjalizacji okulistycznej. Dopiero po ponownej interwencji obrony prokurator zlecił kolejną konsultację – tym razem z udziałem specjalisty – zaplanowaną dopiero na 17 lipca. Do tego czasu stan zdrowia mężczyzny może ulec nieodwracalnemu pogorszeniu.

Sprawa budzi duże emocje i pytania o humanitarne traktowanie osadzonych oraz odpowiedzialność organów ścigania za życie i zdrowie osób pozbawionych wolności. Choć Dominik B. jest podejrzanym, przysługują mu podstawowe prawa, w tym prawo do leczenia i opieki medycznej. Zignorowanie tak jednoznacznych dowodów medycznych rodzi pytania o etykę działań prokuratury pod zarządem Adama Bodnara.

Toczące się śledztwo nie może usprawiedliwiać narażenia kogokolwiek na trwałe kalectwo. Sprawa Dominika B. staje się nie tylko kwestią prawną, ale również testem dla instytucji państwowych w zakresie poszanowania praw człowieka.