Bp Eleganti sądzi, że do takich wniosków skłaniają zarówno wypowiedzi kard. Fernándeza na Facebooku, jak i jego odpowiedź na dubia kardynała Duki. Szwajcarski hierarcha stwierdza, że za obecnego pontyfikatu koncepcja autorytetu w Kościele jest taka, że „istnieje [on] tylko w formie demokratycznego podejmowania decyzji przez większość”. Te decyzje mają z kolei jedynie być „zatwierdzane automatycznie przez władze kościelne zgodnie z głosowaniem większości”.

Także jeśli chodzi o spowiedź, rozgrzeszenie ma być udzielane „zgodnie z decyzją sumienia penitenta (forum internum), ale nie księdza jako autorytatywnego sędziego w konkretnych, moralnych kwestiach”. W ten oto sposób w Kościele „ostateczna decyzja nie jest już autorytatywną i niezależną decyzją biskupa czy księdza (...), ale większości głosów (uczestnictwo) z jednej strony, a decyzji sumienia penitenta dążącego do rozgrzeszenia z drugiej”.

„Wiążąca i odkupieńcza władza autorytetu kościelnego polegałaby zatem zasadniczo jedynie na wykonywaniu takich decyzji – nie podejmowanych przezeń, co najwyżej tolerowanych przez nią – które są podejmowane przez sumienie większości lub osoby indywidualnej (ale nie sumienie Kościoła). To wszystko się usprawiedliwia postulatem unikania nadużyć władzy (klerykalizm), które postrzega się jedynie po stronie władzy kościelnej! To także martwy punkt” – pisze bp Eleganti.

Szwajcarski duchowny zauważa jednocześnie, że sposób rządzenia papieża Franciszka jest „autokratyczny” i „odchodzi od tego nowego, synodalnego stylu we wszystkich obszarach”, takich jak „nauczanie, rządzenie, kierowanie personelem, jurysdykcja”. A zatem jego działania są sprzeczne z ideą „synodalności” którą wiele osób traktuje jako „nową magiczną formułę i promuje ją przy każdej sposobności w odniesieniu do tak zwanego nowego magisterium (ale nie przykładu) Franciszka”.

Bp Eleganti przypomina, że jednak Chrystus „powierzył władzę związywania i rozwiązywania (autorytet sakramentalny oraz autorytet rządzący i nauczycielski) wyłącznie apostołom, którzy z kolei powierzyli ją swoim następcom: biskupom”. Zostało to potwierdzone przez Sobór Watykański II, który „zachował hierarchiczną strukturę ludu Bożego ustanowioną przez Jezusa i umieścił episkopat na właściwym centralnym miejscu (sub Petro et cum Petro) pomiędzy papieskim absolutyzmem (por. Vaticanum I) a uczestnictwem świeckich (Vaticanum II)”.

Szwajcarki biskup zaznacza, że jednak Sobór nie zniósł zasadniczej różnicy, jaką jest różnica między kapłaństwem ministerialnym a kapłaństwem powszechnym, „ale raczej ją podkreślił. I to właśnie tej różnicy nowa synodalność (...) nie chce uszanować”. Stąd też chrześcijanie Wschodu nie odnajdują tutaj podobieństw „ze swoją własną tradycją i praktyką”, która sięga jeszcze „czasów apostolskich”.

„Teraz jednakże piramida (hierarchia) ma nie tylko być odwrócona do góry nogami, czego pragnie papież, ale czego w rzeczywistości nie czyni, ale jest ona ścierana w proch w zdecydowanie demokratyczny sposób”. Jak zauważa bp Eleganti, zwolniona z tej demokratyzacji jest „absolutna władza” papieża, która proces synodalny wykorzystuje jedynie po to, by „osiągnąć upragnioną, szerszą akceptację dla projektów zamierzonych wcześniej”. Tak działa „magisterium Franciszka”, a jak zaznacza biskup, zna on osobiście „tylko magisterium Kościoła”.

Uruchomione procesy za tego pontyfikatu mają doprowadzić Kościół do uwolnienia go od „jego starych błędów (sztywności, dogmatyzmu i klerykalizmu)”, a kto się temu sprzeciwia, ów „mówi nazbyt mało zgodnie z duchem”. Innymi słowy „pod tym pontyfikatem można zająć przestrzenie, na które pożądliwie się zerkało od długiego czasu (przynajmniej od lat 60-tych, jeśli nie dłużej)”. Bp Eleganti przewiduje, że takich celów nie uda się osiągnąć w 2023 roku, a zatem będzie podjęta kolejna próba w roku 2024. „Procesy są nieodwracalne – pisze bp Eleganti – jednak tylko wówczas, jeśli ktoś nie bierze pod uwagę Pana Boga”.