Wywiad, którego Dariusz Marzec udzielił Wirtualnej Polsce, jest gotowym scenariuszem na kabaret. Problem w tym, że Marzec nie jest komikiem, a prezesem Polskiej Grupy Energetycznej i decyduje m.in. o zatrudnianiu menedżerów w tej spółce. Dziennikarze pytali go, czy na takie decyzje mają wpływ jego prywatne znajomości.

- „Wytłumaczę coś. Wybranych menedżerów zatrudniłem, oceniając ich życiorys, kwalifikacje, przeprowadzając rozmowę kwalifikacyjną. Tu nie ma konkursów, to była moja decyzja”

- oświadczył.

Marzec był pytany m.in. o awanse syna i synowej prezesa PGE GiEK SA. Jacka Kaczorowskiego.

- „Podsumowując, prezesem spółki w grupie kapitałowej PGE zostaje w 2024 roku Jacek Kaczorowski, już pod jego rządami awanse otrzymują jego syn i synowa. Nepotyzmu nie ma.”

- podsumowali wcześniejszą wypowiedź prezesa prowadzący rozmowę Paweł Figurski i Patryk Słowik.

- „Nie ma. Awanse odbyły się z zachowaniem wszystkich procedur obowiązujących w spółce PGE GiEK S.A. Dodatkowo zgodnie z wewnętrznymi procedurami procesy zostały zweryfikowane przez radę nadzorczą tej spółki, która potwierdziła, że odbywały się one w sposób prawidłowy.”

- przekonywał Marzec.

Prezes PGE były też pytany o rosnące ceny prądu. Przekonywał, że w rzeczywistości ceny te nie rosną.

- „W domach jest coraz więcej urządzeń elektrycznych. Po prostu zużywamy więcej prądu, stąd może się brać wrażenie, że rachunki są coraz wyższe”

- stwierdził.

- „Czasem trudno jest zrozumieć strukturę rachunku za prąd. Sam mam z tym kłopot”

- dodał.

To stwierdzenie bardzo zaskoczyło dziennikarzy.

- „Naprawdę prezes giganta energetycznego też nie wie, co tam na tych rachunkach jest napisane?”

- dopytali.

- „Trochę wyolbrzymiłem, bo mogę wam to precyzyjnie opisać. Natomiast faktem jest, że na rachunkach jest bardzo dużo pozycji: opłata dystrybucyjna, opłata kogeneracyjna, opłata w certyfikatach i tak dalej. Ciężko się w tym połapać”

- wycofał się z wcześniejszych słów Marzec.