Uczennice z Renmark High School w Australii Południowej poskarżyły się, że zamiast zwykłych lekcji musiały wziąć udział w prezentacji przygotowanej przez zewnętrzną firmę o nazwie Headspace. W czasie całej prezentacji nie było żadnego nadzoru nauczycieli szkolnych nad tym, co dzieje się w klasie. Jak relacjonowała 14-letnia Emelia Wundenberg, jeden z dwóch prowadzących używał drastycznych określeń, kiedy mówił o swoich własnych preferencjach i doświadczeniach seksualnych związanych z dojrzewaniem. Wyjaśniano też młodzieży skrót „LGBTQIA+”.

Według Wundenberg tłumaczono, co oznacza „+”, „wypowiadając słowa, których nikt nie znał, takie jak zoofilia” (ang. bestiality, co można też przełożyć na polski jako „sodomia”). Według uczennic „następnie szczegółowo wyjaśniono zoofilię, a prezenter wydawał się sugerować, że jest to coś, co praktykują osoby identyfikujące się jako LGBTQIA+”. Jedna z uczennic powiedziała ABC News: „Wszystkie po prostu siedziałyśmy tam, jak: Co do diabła? Co my tu robimy? Uczymy się o zwierzętach uprawiających seks z ludźmi? To było naprawdę obrzydliwe, to było naprawdę nieprzyjemne”.

Jedna z uczennic opowiadając, że w czasie prezentacji twierdzono, iż zoofilia jest akceptowana przez społeczność queer, spytała: „Czy to nie jest nielegalne?”. Kilka dziewcząt opuściło salę, mówiąc, że muszą udać się do łazienki, wiele z nich nie wróciło. Ponieważ taka „nauka” wywołała oburzenie rodziców, Ministerstwo Edukacji Australii Południowej wszczęło dochodzenie. Także administracja szkoły, jak stwierdził Van Maren, „teraz udaje, że jest zaszokowana tym, co się wydarzyło i obiecuje wściekłym rodzicom przeprowadzenie wewnętrznej inspekcji”. Mimo to, ABC News informuje, że „wszystkie strony zaangażowane w rzekomy incydent odmówiły dostarczenia prezentacji” dziennikarzom.

Firma „Headspace oczywiście przeprosiła – pisze Van Maren – ale nie opublikuje wspomnianego materiału. To mówi nam wszystko, co musimy wiedzieć. To wewnętrzne dochodzenie jest po prostu próbą zatuszowania indoktrynacji, którą prowadzono celowo”. Jak publicysta zauważył, wystarczy kilka minut, by znaleźć informację o tym, jakie stanowisko w sprawie tzw. „edukacji seksualnej” zajmuje organizacja. Co „oznacza, że szkoła celowo wybrała Headspace, by uczyła młode uczennice o tych sprawach bez wiedzy czy zgody rodziców, wiedząc, co będzie nauczane”.

Zdaniem Van Marena takie rzeczy „będą się nieustannie zdarzać. Szkoły sprowadzają aktywistów LGBT, by uczyły dzieci o seksie. Co jakiś czas wybucha skandal, kiedy jeden z tych aktywistów powie coś, co wciąż uważane jest za szokujące. Szkoły obiecują, że lepiej się postarają, znajduje się innych aktywistów LGBT, by prowadzili edukację i każdy idzie dalej – ale indoktrynacja trwa”.

Na stronach Headspace można się dowiedzieć, że seksualność obejmuje szerokie „spektrum”, gdzie jedni czują pociąg do osób tej samej płci, a inni „mogą czuć pociąg do tylko albo w większości przeciwnej płci do ich własnej”. Mówi się też o osobach, które mogą być „pociągane przez wielość płci” oraz o osobach „aseksualnych”. „Seksualność dotyczy zrozumienia uczuć i pociągu, jaki czujemy do innych, niekoniecznie dotyczy to tego, z kim akurat uprawiamy seks” – czytamy na portalu Headspace.