„Policjanci pojawili się, kiedy akurat rodzice Sebastiana sprzątali sklep z odzieżą, który prowadzi jego ojciec w Lądku-Zdroju. Sklep był zalany i zniszczony. A Sebastian w tym czasie sprzątał piwnicę razem ze swoją dziewczyną i bratem” – relacjonuje wp.pl bliska osoba z rodziny zatrzymanego za wpis w social mediach mężczyzny.

W akcji zatrzymania mieszkańca Lądka-Zdroju miało uczestniczyć sześciu uzbrojonych i ubranych na czarno policjantów kominiarkach.

„Poinformowali, że Sebastian zostaje zatrzymany za post na Facebooku. Powoływali się na art. 172 Kodeksu karnego przewidującego karę za "utrudnianie akcji mającej na celu zapobieżenie niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach". A był to jedynie post ostrzegawczy, a nie wpis, który miał uderzać w służby” – czytamy dalej w relacji.

Tymczasem, jak przekonuje ta sama osoba – „dzień po powodzi ludzie pilnowali swoich zalanych domów czy mieszkań w kamienicach, bo bali się o swój dobytek”.

„W rozmowach między sobą mówiono o kradzieżach. Na własne oczy widzieliśmy, jak chłopak już wskoczył na parapet parterowy i chciał wejść przez okno do cudzego mieszkania. Wyszliśmy zza budynku i go wystraszyliśmy. To było w biały dzień, a co dopiero w nocy…” – opowiada rozmówca wp.pl.

Autor wpisu na Facebooku noc spędził na policyjnym „dołku”.

„On się bardzo przestraszył całej sytuacji” – twierdzi osoba z rodziny zatrzymanego.