Simion, który jest również wiceprzewodniczącym Europejskiej Partii Konserwatystów i Reformatorów (ECR), skomentował wyrok, podkreślając jego znaczenie dla demokracji w Rumunii. "Dziś Rumunia i Europa zrobiły krok naprzód w kierunku demokracji. Podstawowe prawo do ubiegania się o urząd zostało przywrócone. Nadal obawiamy się jednak prób zablokowania mojej kandydatury" – powiedział polityk.

Kryzys polityczny w Rumunii i unieważnione wybory

Obecna sytuacja jest konsekwencją zawirowań politycznych, jakie miały miejsce w kraju. Wcześniej Trybunał Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów prezydenckich, która odbyła się w listopadzie 2024 roku. Dodatkowo, z udziału w przełożonych wyborach wykluczono zwycięzcę unieważnionej pierwszej tury, Călina Georgescu, oskarżanego o powiązania z Rosją. Jak podaje Reuters, Georgescu został uznany za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, co wykluczyło go z dalszego udziału w procesie wyborczym.

Simion, mimo że jest uważany za populistycznego i kontrowersyjnego polityka, podkreśla swoje proeuropejskie stanowisko i dystansuje się od prorosyjskich narracji. Jak zauważa z kolei Financial Times, jego polityczna retoryka skupia się na umacnianiu suwerenności Rumunii oraz ochronie jej interesów w ramach Unii Europejskiej i NATO.

Co dalej?

Zatwierdzenie kandydatury Simiona nie oznacza końca wyzwań. Wciąż istnieje możliwość podjęcia nowych działań prawnych mających na celu podważenie jego udziału w wyborach. Ostateczny termin na zgłaszanie kandydatur mija we wtorek, co oznacza, że polityczna sytuacja w Rumunii pozostaje dynamiczna.