Rzecznik premiera Starmera poinformował, że do tzw. "koalicji chętnych" przystąpiło ponad 30 państw. Zakres wsparcia będzie zróżnicowany – od bezpośredniego udziału wojskowego po wsparcie logistyczne i inżynieryjne. Wśród krajów planujących wysłać swoje siły zbrojne wymienia się m.in. Danię i Szwecję. Inne państwa, takie jak Irlandia, Luksemburg i Belgia, rozważają udział pod warunkiem zapewnienia odpowiednich podstaw prawnych i zasad zaangażowania.
Rosja wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec planów rozmieszczenia europejskich sił pokojowych na Ukrainie. Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, podkreślił, że takie działania są "nieakceptowalne" bez zgody obu stron konfliktu. Ławrow ostrzegł, że obecność żołnierzy z krajów NATO na Ukrainie może zaostrzyć konflikt i utrudnić jego deeskalację.
Według doniesień, planowana misja pokojowa zakłada utworzenie strefy buforowej o szerokości co najmniej 9,5 km, patrolowanej przez 5 000 funkcjonariuszy policji i urzędników cywilnych. Bezpieczeństwo tej strefy miałoby być zapewnione przez 10 000 żołnierzy. Dodatkowo, międzynarodowy zespół monitorujący rozejm współpracowałby z komisją złożoną z ukraińskich i rosyjskich wojskowych, aby rozwiązywać kwestie takie jak uwalnianie jeńców, usuwanie min czy tworzenie korytarzy humanitarnych. Misja miałaby działać pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych lub innej podobnej organizacji.
Pomimo szerokiego międzynarodowego wsparcia, brak jednoznacznego stanowiska Stanów Zjednoczonych budzi obawy co do skuteczności misji. Premier Starmer podkreślił, że trwały pokój na Ukrainie jest możliwy tylko przy wsparciu militarnym USA. Ponadto, niepewność co do zasad zaangażowania sił pokojowych, zwłaszcza w kontekście potencjalnych starć z siłami rosyjskimi, stanowi istotne wyzwanie dla planowanej misji.