- „Żyjemy w czasach nasilających się kryzysów, gdy Unia Europejska bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje stabilizacji i współpracy. Pomimo tego Parlament Europejski w przyjętej 22 listopada uchwale zaproponował reformę unijnych traktatów, które w dłuższej perspektywie mogą osłabić Unię”
- wskazuje szef polskiej dyplomacji w opublikowanym przez siebie artykule.
Podkreśla, że cel tej reformy to „postępująca centralizacja Unii, która z pewnością nie jest właściwą odpowiedzią na wyzwania dzisiejszych czasów”. Zauważa, że wprowadzenie postulowanych zmian będzie mogło oznaczać m.in. odebranie Polsce głosu ws. bezpieczeństwa i polityki wobec Rosji.
- „Czy naprawdę chcemy ograniczyć kompetencje krajów, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo zewnętrznych granic UE?”
- pyta minister.
Wyjaśnia, że odejście od zasady jednomyślności będzie oznaczało, iż UE „przestanie być Unią równych”, a „stanowisko mniejszych krajów stanie się nieistotne”. Przestrzega przy tym, że forsowanie tego typu rozwiązań będzie zniechęcało obywateli państw członkowskich do wspólnoty.
- „Zmiany będą prowadzić do niezdolności narodowych rządów do skutecznego sprawowania władzy. Czołowi politycy, którzy z powodu bezradności będą sfrustrowani, zaczną coraz głośniej domagać się wyjścia z UE”
- przestrzega.
Szynkowski vel Sęk podkreśla również, że sprzeciwiając się zmianom traktatów, polski rząd „wyraża wsparcie dla dzisiejszej Unii, która być może nie funkcjonuje optymalnie, ale gwarantuje równość wszystkich członków”.