Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych zajęła się dziś wnioskami Komendanta Głównego Policji o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności posłów PiS Jarosława Kaczyńskiego, Anity Czerwińskiej i Marka Suskiego. Mają oni odpowiedzieć za zniszczenie skandalicznych wieńców umieszczanych przez sympatyzujących z rządzącymi prowokatorów na pl. Piłsudskiego w czasie obchodów miesięcznic katastrofy smoleńskiej. Autorzy prowokacji do wieńców doklejają tabliczki obarczające śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialnością za katastrofę.

Ostatecznie większość komisji opowiedziała się za poparciem wniosków Komendanta Głównego Policji. Wcześniej poruszające wystąpienie wygłosiła poseł Małgorzata Wassermann, która w katastrofie smoleńskiej straciła ojca.

- „Jaka i czyja rola jest w tym postępowaniu? Gdyby nie to, że to wszystko stoi na głowie, to w normalnym kraju, takim zupełnie przeciętnym, policja zadbałaby o to z urzędu, żeby polski prezydent, który zginął na służbie, pełniąc obowiązki, nie był jako najwyższy funkcjonariusz państwa polskiego zniesławiany w sposób nieprawdziwy przez bardzo agresywnego, wulgarnego człowieka”

- zauważyła parlamentarzystka.

- „Stajemy dzisiaj w sytuacji, w której ludzie, którzy noszą mundur są zmuszani do tego, żeby chronić tego człowieka z tą tabliczką. Żeby mu pozwolić, żeby skutecznie obrażał mojego ojca, który był bardzo zasłużonym człowiekiem dla tego kraju i bardzo wiele przeszedł. Ale nie tylko on, bo ten samolot składał się z samych takich ludzi – na czele z prezydentem na służbie, najważniejszym funkcjonariuszem państwa polskiego. Odpowiedzcie sobie państwo na pytanie, co my tu robimy? Przed czym nam przyszło stanąć? Przed tym, że policja chce umożliwić temu człowiekowi dalsze obrażanie nas, obrażanie pamięci”

- dodała.