Poprawność polityczna dla celu pacyfikacji fundamentalizmów religijnych posługuje się wygodnym, pojęciem „trzech religii monoteistycznych”. Prowadzi to najczęściej do pokusy fałszywego ekumenizmu. Pionierem pojęcia o trzech religiach monoteistycznych, mających jakoby wspólny korzeń wiary w jedynego Boga, był francuski naukowiec Louis Massignon, XX w. znawca islamu. Studiując kulturę muzułmańską powziął on sobie za cel budowanie mostów między religiami. To właśnie on użył pierwszy owego terminu, który w latach 60. ubiegłego wieku zyskał wielu zwolenników wśród socjologów religii i w publicystyce - pisze Tomasz Teluk na łamach serwisu Codzienna.net.

Mimo, że Sobór Watykański II zerwał z otwartą wrogością wobec islamu, Kościół Katolicki nie do końca uznał muzułmanów, jako potomków Abrahama, czy spadkobierców błogosławieństwa Bożego dla nieślubnego syna Abrahama z niewolnicą Hagar – Izmaela. W konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium”, zawiera się jedynie stwierdzenie, iż muzułmanie „wyznają, że zachowują wiarę Abrahama”. Oznacza to, że twierdzą tak sami muzułmanie, a nie jest to potwierdzenie stanu faktycznego.

Wszelkie wątpliwości rozwiewa także deklaracja Dominus Iesus, która sprzeciwia się religijnemu relatywizmowi. W omówieniu tej deklaracji, kardynał Joseph Ratzinger tłumaczył, że pogląd o tym, że wszystkie religie są równie wartościowe jest niczym innym jak właśnie relatywizmem, typowym dla zlaicyzowanego Zachodu. W imię wolności sumienia i tolerancji prowadzi to do stawiania znaku równości między chrześcijaństwem, judaizmem a islamem.

Jest to jednak interpretacja na wyrost. Św. Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio pisał: „Gdy Duch Święty działa w sercach ludzi i w dziejach narodów, w kulturach i w religiach, podejmuje On zadanie przygotowania do Ewangelii”. Innymi słowy, wiara w jednego Boga przygotowuje niejako serca ludzi do przyjęcia prawdy o dostąpieniu zbawienia przez pośrednictwo Osoby Jezusa Chrystusa.

Nadejście antychrysta

Przez wieki islam był uznawany przez chrześcijaństwo za narzędzie antychrysta. Negowanie boskości Jezusa, rozpowszechnianie fałszywych poglądów na temat Ewangelii oraz używanie odniesień do konkretnych osób i faktów biblijnych w kompletnym oderwaniu od rzeczywistego kontekstu historii zbawienia, powodowały, że ocena islamu była jednoznacznie negatywna.

Św. Jan Damasceński określał islam jako herezję Izmaelitów. Św. Tomasz z Akwinu uważał zaś, że nowa religia uwiodła tłumy obietnicami cielesnej rozkoszy (wizja dziewic czekających w raju dla męczenników za wiarę), typową dla rozbójników i tyranów przemocą oraz deformacją nauk Starego i Nowego Testamentów.

W samej doktrynie, której pierwotnie nie było, a która rozwinęła się wyłącznie na skutek potrzeby chwili – polemiki muzułmanów z „innowiercami”, istnieje wiele elementów, które są obce nie tylko dla chrześcijaństwa, ale także dla cywilizacji łacińskiej.

Jedną z nich jest brak istnienia prawa naturalnego, tak typowego dla nas urzeczywistnienia się pierwotnego zamysłu Stwórcy we wszelkich wtórnych prawidłowościach. Nie można więc także mówić o wywodzących się z natury prawach człowieka, czy o w ogóle o wolnej woli człowieka, jako o najcenniejszym prezencie danym Bogu człowiekowi.

Nie jest też możliwe rozumowe przybliżanie się do rozumienia Boga. Inny jest bowiem sam Bóg, będący zaprzeczeniem nie tylko dogmatu o Trójcy Świętej, ale także Objawienia. Relacja z Bogiem następuje w islamie wyłącznie na zasadzie religii naturalnej czyli oddawaniu czci i poddawaniu się Jego zamysłom. Relacja między człowiekiem a Stwórcą bardziej przypomina stosunek króla do poddanego, niż typowej dla chrześcijaństwa intymnej miłości, relacji ojcowsko-synowskiej.

W islamie człowiek może zbawić się sam, za pomocą rytuałów czy męczeństwa. Jest to zasadniczo odmienna koncepcja od pojęcia łaski jako wiary w chrześcijaństwie oraz pośrednictwu Jezusa Chrystusa, który z miłości dla nieprzyjaciela złożył siebie w nowej Ofierze Paschalnej. Tak jak centralnym narzędziem w chrześcijaństwie jest miłość, w islamie wydaje się być jedynie kult.

Islam o chrześcijaństwie

Islam dąży do globalnego monopolu politycznego i religijnego, który ma być zdobyty wszystkimi dostępnymi środkami, tak aby całą ziemską władzę złożyć w rękę jednego imama. Oprócz agresywnych i okrutnych działań politycznych, dopuszczalne są także działania fałszujące historię zbawienia oraz historię religii uznawanych za konkurencyjne, czyli judaizmu i chrześcijaństwa. W wersji salafickiej jest to wręcz wizja apokaliptyczna, Bestii małpującej chrześcijaństwo, zmuszającej do oddawania jest czci i mordującej wszystkich, którzy się jej opierają.

Sekciarscy muzułmanie nie ustają w zniekształcaniu chrześcijaństwa. Mianowicie uparcie twierdzą, że napisana została jedynie jedna Ewangelia, która została następnie sfałszowana poprzez rzekome usunięcie wersetów mówiących o ich proroku. Dobra Nowina jest więc w ich mniemaniu fałszerstwem, następnie sfalsyfikowanym przez nauczanie św. Pawła Apostoła, który miał wprowadzić politeizm (wiarę w Trójce Świętą – przyp. autora).

Negowane jest ponadto nie tylko Bóstwo Jezusa, ale także jego Ofiara i Odkupienie. Jezus jest zaledwie jednym z trzech proroków, obok Mahometa i Mojżesza, skierowanych do ludu Bożego. Muzułmanie zaprzeczają nie tylko faktowi Zmartwychwstania, ale nawet śmierci krzyżowej, twierdząc, że zamiast Chrystusa katowany był… ktoś inny. Tego typu rozbieżności, nie tylko religijne, ale historyczne, utrudniają dialog z islamem.

Różnice pogłębia także islamskie prawo, bazujące na zasadach religijnych, czyli szariat. Pogłębia ono problemy społeczne i w zasadzie wyklucza wolność jednostki czy prawa obywatelskie. Nie do przyjęcia dla chrześcijanina jest praktykowana poligamia, przy zwyczajowej legalizacji pedofilii, ale także przymykanie oczu na akty homoseksualne w krajach muzułmańskich, mimo oficjalnych religijnych zakazów.

Małżeństwo w islamie nie jest świętym sakramentem, lecz umową przypominającą akt kupna-sprzedaży. Nic więc dziwnego, że możliwe jest wówczas legalne porzucenie żony – czyli rozwód. Małżeństwa mieszane są tolerowane wyłącznie wskutek konwersji na islam, natomiast apostazja jest równoznaczna ze śmiercią.

Muzułmanie to dobrzy ludzie

Dzisiejszy wojujący islam w swojej formie sekciarskiej, salafickiej, której najbardziej skrajnym przejawem jest istnienie Państwa Islamskiego, Al Kaidy, Hamasu i innych organizacji terrorystycznych, przybiera cechy odmienne – obłędne, fanatyczne i ekstremistyczne, wykorzystujące do swoich politycznych celów terroryzm, wojnę, okrucieństwo, bestialstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i prześladowanie. Tej drugiej postawie należy się przeciwstawiać. Także poprzez propagowanie prawdy o rozpowszechnianej dzisiaj masowo islamskiej ideologii jako swoistej antytezy chrześcijaństwa.

Laicka lewica często operuje argumentem, że każdy ekstremizm religijny prowadzi do fanatyzmu i konfliktu, stawiając niejako znak równości między islamistami-terrorystami a np. chrześcijańskimi ortodoksami. Warto więc zwrócić uwagę na fundamentalne fakty. Dla chrześcijanina radykalizm wiary oznacza oddanie życia za drugiego człowieka z miłości do niego, nawet, a może szczególnie, za wroga. Tak chrześcijanie czynili od wieków, tak robią dziś – męczennicy w Syrii czy Iraku. Dla islamisty radykalizm to zamordowanie niewinnego człowieka w możliwie brutalny i okrutny sposób, najlepiej samobójczy, tak, aby dostać potencjalną nagrodę w „raju”. Taka motywacja jest skandaliczna, skrajnie egoistyczna, nieludzka. Doskonale jednak obrazuje jednak salaficki fanatyzm jako anty-tezę tego, co głoszą i realizują chrześcijanie.

Z pewnością istnieją wspólnoty muzułmańskie wyznające wiarę w jednego Boga, praktykujące żarliwą modlitwę, post i jałmużnę, składające się z dobrych ludzi, ceniących przykładne życie rodzinne i pokojowe współżycie z innymi społecznościami. Historia zna nie tylko wieki dobrego współistnienia, szczególnie na Bliskim Wschodzie, ale także rzesze konkretnych ludzi pobożnych, sprawiedliwych i nie skąpiących gościnności dla każdego. Nie należy zatem stosować odpowiedzialności zbiorowej za każdy akt terroru, zwłaszcza, gdy wiele wspólnot muzułmańskich odcina się od tych brutalnych form przemocy.

Właśnie im życzymy dobrego Ramadanu!

Tomasz Teluk

Codzienna.net