Marta Brzezińska: Dlaczego zabrano Panu dzieci?
Bartosz Bajkowski: Bo mam niewyparzony język. Nie potrafię się zachowywać zgodnie z poprawnością polityczną. Bo sędziemu powiedziałem, że wychowałem się w rodzinie, w której uczono mnie, że do szantażystów się strzela, a nie negocjuje z nimi. Bo w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym powiedziałem na wejściu, że jestem zbulwersowany tym, co się w ostatnich dniach dzieje w Polsce. Badanie miało miejsce 13 listopada, a ja mówiłem o zbulwersowaniu postawą prokuratury, która przed Marszem Niepodległości umorzyła postępowanie przeciwko policjantowi, który pobił jednego z uczestników manifestacji. Osoba, która prowadziła badanie, była zdziwiona że ja mówię o takich rzeczach. Ja przyznałem wtedy, że oczywiście moje dzieci widziały film, na którym policjant kopie obezwładnionego człowieka. Bez względu na to, co on zrobił, policjant przekroczył swoje uprawnienia, więc postępowanie prokuratury określam jako skandaliczne.
Pańskim zdaniem, na decyzję o odebraniu Państwu dzieci skumulowały się Pańskie poglądy polityczne? Jednak kiedy czytam prasowe doniesienia na ten temat, pojawiają się informacje, jakoby dzieci odebrano Państwu dlatego, że popieracie (i stosujecie) kary cielesne.
W 2011 roku podczas terapii opisałem przykład zastosowania kary cielesnej, tzn. dania klapsów mojemu młodszemu synowi, który rzucał kamieniami w wiatę przystanku autobusowego w pobliżu szkoły. Najpierw go upomniałem. Zapowiedziałem, że jeśli sytuacja się powtórzy, zostanie on ukarany. A mój syn chwilę późnej wyszedł z domu i zrobił to samo. Zobaczyła to moja żona, która wyszła na spacer z psem. Przyprowadziła syna do domu, a on wzruszył ramionami, że przecież nic wielkiego się nie stało. Zgodnie z zapowiedzią, dostał karę, jaką było lanie. To było w lipcu 2010. Ja ten przykład podałem na terapii, jako argument za tym, że są takie sytuacje, w których nie ma innego wyjścia, trzeba sięgnąć po karę fizyczną. Terapeuta pan Krzysztof Gądek obiecał, że prześle mi materiały naukowe, dowodzące, że stosowanie kar cielesnych jest zawsze, w każdych okolicznościach krzywdą dla dziecka. W lipcu 2011 pan Krzysztof wysłał mi jednak maila, że po konsultacji z panią Katarzyną, która także zajmowała się naszą sprawą wycofuje się z umowy, którą zawarł ze mną na poprzednim spotkaniu. Podkreślił, że umówił się z nami na psychoterapię, a nie przekonywanie mnie do jakichś racji. Zachęcał jednak do rozmowy na następnym spotkaniu, które miało miejsce 1 sierpnia 2011. Wtedy doszliśmy do porozumienia, że temat jest polityczny i szkoda tracić czas na przekonywanie się. My mamy ściśle ukształtowany światopogląd, terapeuci mają swój, jak przekonywali – neutralny i nie było możliwości porozumienia się na tym gruncie.
Co było dalej?
W następnym piśmie skierowanym do sądu czytam: „Następnie rodzice zaprzestali opisywania stosowanych kar fizycznych”. A takie sytuacje nie miały miejsca w naszej rodzinie! Nie jest tak, że dzieci przychodziły ze szkoły do domu i dostawały jakieś wielkie lanie, bo ojciec miał zły humor. Nigdy takich sytuacji nie było! Oczywiście, zdarzały się klapsy, szczególnie kiedy dzieci były młodsze. Podczas terapii opowiadałem także o sytuacjach, które w mojej własnej ocenie nie powinny się były zdarzyć, a które obnażały moją słabość i jakąś bezsilność.
Czyli klapsy się zdarzały, ale nie było tak, że dzieci regularnie dostawały lanie i chodziły gdzieś ze skargami na Państwa?
Dokładnie tak, jak Pani mówi.
Państwo sami zgłosili się o pomoc w ośrodku terapii? Dlaczego?
Tak, sami zgłosiliśmy się o pomoc do poradni. Nie zdradzamy jednak mediom, z jakiego powodu, aby nie zaszkodzić naszym dzieciom.
Jak Pan ocenia przepisy kodeksu rodzinnego, które umożliwiają urzędnikom odebranie dzieci z rodziny, w której jest mama, tata, w której dzieciom niczego nie brakuje, nie skarżą się?
Uważam, że to jest dramat. Zrównywanie kar fizycznych, podczas gdy celem kary zawsze jest dobro dziecka, jest absurdem. Być może to dobro dziecka jest źle pojmowane, być może psychologowie mają na to inny pogląd, być może są rodzice, którzy potrafią sobie poradzić bez kar fizycznych, być może są dzieci, które nie wymagają kar fizycznych. To wszystko być może. Ja się na tym nie znam. Ale zrównywanie kary fizycznej z frustracją rodzica, który odreagowuje wyżywając się na dziecku, to nieporozumienie. Nie twierdzę, że jestem idealnym rodzicem, nie twierdzę, że nigdy nie zdarzyło mi się w nerwach dać dziecku klapsa. Zdarzyło mi się, ale tego żałuję. Przepraszam za to. I przepraszałem na tej terapii.
Jak Pan ocenia działanie urzędników, którzy odebrali Państwu dzieci? Pierwsza próba się nie powiodła, więc za drugim razem dzieciaki podstępnie zabrano ze szkoły...
Jak to wyglądało, możecie Państwo obejrzeć na nagraniu, które moja żona wysłała do redakcji „Rzeczpospolitej”. Poszliśmy wczoraj odwiedzić nasze dzieci i Krzyś opowiedział nam, jak zostali potraktowani. Nagraliśmy to telefonem.
Minister Jarosław Gowin odniósł się do Państwa sprawy. Zapowiedział pilną zmianę w kodeksie rodzinnym, która miałaby ograniczyć możliwość odbierania dzieci rodzicom. Czujecie jakąś satysfakcję?
Minister Gowin odnosi się do tematu od 14 lutego, czyli od pierwszej publikacji „Rzeczpospolitej” w tej sprawie. Podobnie Rzecznik Praw Dziecka. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zrobił z nami wywiad środowiskowy, rozmawialiśmy dwie godziny. Nie wiem, co więcej powiedzieć.
Jak może się potoczyć dalej Wasza sprawa? Jest szansa, że dzieci wkrótce do Państwa wrócą?
Postanowienie Sądu Rejonowego dla Krakowa Podgórza zostało wydane 30 stycznia. Złożyliśmy zażalenie na natychmiastową wykonywalność tego postanowienia. Z informacji, jakie posiadamy, 11 marca ma się odbyć posiedzenie sądu, który ma rozpatrzeć nasze zażalenie. Jest również złożona apelacja od postanowienia, ograniczającego nam władzę rodzicielską. Termin rozpatrzenia tej apelacji jest ponoć wyznaczony na 11 kwietnia. Jednak żadnych oficjalnych informacji jeszcze nie dostaliśmy w tej sprawie. Czas pokaże, co będzie dalej z naszą rodziną.
Rozmawiała Marta Brzezińska
Dramatyczne nagranie dzieci Bajkowskich zobacz TUTAJ.
Petycję o uwolnienie dzieci Bajkowskich podpisz TUTAJ.
fot. Archiwum rodzinne państwa Bajkowskich