Pokolenia Europejczyków urodzonych po II wojnie światowej były przyzwyczajone do pokoju i stabilności, jakie w ostatnich dekadach zapewniało odstraszanie nuklearne. Putin zniszczył tę stabilność. Rozpoczął się okres rywalizacji mocarstw, wojen zastępczych i globalnych zawirowań. Narody i kraje wolnego świata muszą przygotować się do walki o przetrwanie. Jednak sytuacja, w jakiej znalazł się współczesny świat, z wyjątkiem groźby nuklearnej apokalipsy, nie jest wyjątkowa. Historia dyplomacji zna szereg przykładów upadku ładu światowego w przededniu wielkich wojen europejskich i światowych, w których wyniku zawsze wykuwał się nowy porządek międzynarodowy.

HISTORIA DYPLOMACJI – SYSTEMY PORZĄDKU ŚWIATOWEGO NA PRZESTRZENI WIEKÓW

System westfalski. W 1648 roku po wojnie trzydziestoletniej, w której brały udział wszystkie europejskie mocarstwa, został zawarty wielostronny traktat pokojowy znany jako pokój westfalski. Był jednym z najważniejszych traktatów międzynarodowych w historii nowożytnej Europy. Po raz pierwszy bowiem wprowadził terytorialne i suwerenne państwa jako jedyne, niemal wyłączne podmioty prawa i stosunków międzynarodowych i stał się fundamentem nowego porządku europejskiego na wiele wieków. Ponad sto lat później cechy nowożytnego państwa uzupełniła rewolucja francuska odpowiedzialna za przypieczętowanie idei tożsamości narodowej jako podstawowego spoiwa państwowości.

System wiedeński. Po upadku Napoleona w 1815 roku odbył się kongres wiedeński, którego celem było ustalenie pokoju i nowego ładu w Europie, a także przywrócenie stanu politycznego sprzed rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich (systemu monarchistycznego). W Wiedniu zostały wypracowane fundamenty polityki międzynarodowej, składające się z dwóch podstawowych zasad: legitymizmu (władza monarchów jest nienaruszalna) i równowagi sił (żadne mocarstwo w Europie nie miało uzyskać przewagi nad innymi). Jednak system ten nie zapobiegł wybuchowi kolejnych wojen. W 1914 roku zaczęła się I wojna światowa.

System wersalski. Po zakończeniu I wojny światowej, w dniach 18 stycznia 1919 – 21 stycznia 1920 roku, odbyła się konferencja pokojowa w Paryżu, w trakcie której został zawarty traktat wersalski. Na jego mocy utworzono Ligę Narodów – organizację skupiającą 32 państwa – która miała zapewnić Europie bezpieczeństwo i zapobiec wybuchowi kolejnego światowego konfliktu w przyszłości. Na próżno. 19 lat później wybuchła II wojna światowa.

System jałtański. Po zakończeniu II wojny światowej na konferencji jałtańskiej w lutym 1945 roku potwierdzony został, ustalony jeszcze na konferencji w Teheranie (28 listopada – 1 grudnia 1943 roku), podział Europy na dwie strefy wpływów: zachodnią i sowiecką. Powstanie dwóch wrogich obozów – demokratycznego Zachodu pod przywództwem USA i komunistycznego Wschodu, czyli ZSRS i jego państw satelickich – przyczyniło się też do stworzenia dwóch przeciwstawnych sojuszów militarnych: NATO i Układu Warszawskiego. I choć w celu zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego oraz rozwoju współpracy między narodami jeszcze w trakcie trwania wojny powzięto ideę powołania organizacji światowej (jedna z kolejnych decyzji zapadła na konferencji teherańskiej) – Organizacji Narodów Zjednoczonych, napięcia między mocarstwami doprowadziły do zimnej wojny (1947-1991). W trakcie rywalizacji między ZSRS i USA oba bloki militarne uwikłane były w wiele konfliktów na świecie, które można uznać za wojny zastępcze, np.: wojna koreańska (1950-1953), w Wietnamie (1955-1975), w Afganistanie (1979-1989).

Korea, podzielona w wyniku wojny na dwie części: Koreę Północną i Koreę Południową, jest doskonałym przykładem, jakie modele państwowości proponują Rosja i Stany Zjednoczone. Zubożała, despotyczna i głodna północ (russkij mir, którego istotę oddają słowa Aleksandra Dugina, czołowego rosyjskiego stratega, nazywanego ideologiem eurazjatyzmu: „Gdzie my jesteśmy, tam jest centrum piekła”) kontra kwitnące, wolne i postępowe południe (wolny świat).

8 marca 1983 roku prezydent USA Ronald Reagan wygłosił słynne przemówienie na Narodowym Zgromadzeniu Ewangelików w Orlando na Florydzie, w którym nazwał Związek Sowiecki imperium zła, totalitarnym, ateistycznym. Osiem lat później Moskwa przegrała zimną wojnę. W 1991 roku totalitarny Związek Sowiecki rozpadł się jak domek z kart.

ŚWIAT PO UPADKU IMPERIUM ZŁA

Po upadku ZSRS dwubiegunowy świat przestał istnieć. Zakończyła się rywalizacja między dwoma systemami politycznymi. Po zburzeniu muru berlińskiego, rozpadzie Układu Warszawskiego i ZSRS, demokratyczny Zachód i narody wyzwolone spod totalitarnego moskiewskiego jarzma wpadły w euforię. Świat wkroczył w nową erę, w której w międzynarodowych stosunkach gospodarczych i politycznych dominującą pozycję zajmują Stany Zjednoczone – supermocarstwo. Ludzie uwierzyli, że Pax Americana – jednobiegunowy świat, na którego czele stoją USA – pomoże zaprowadzić pokój, wolność i demokrację na całym globie. Naiwnie wierzyli, że Rosja dołączy do wspólnoty wolnych narodów. Amerykański filozof japońskiego pochodzenia Francis Fukuyama napisał nawet książkę zatytułowaną „Koniec historii”, w której wieszczył zwycięstwo demokracji liberalnej, odejście od czynników militarnych na rzecz ekonomicznych oraz kreślił obraz harmonijnego, globalnego społeczeństwa.

Jednak właśnie wtedy Zachód popełnił fatalny błąd – nie potępił zbrodniczych, nieludzkich praktyk sowieckiego totalitaryzmu, nie doprowadził do usunięcia resztek imperialnego światopoglądu w Moskwie oraz nie nalegał na totalne zreformowanie Rosji, która miała zostać oczyszczona z wpływów oficerów sowieckiego KGB. Co więcej, Zachód dał Rosji możliwość rozwoju, handlu i integracji z elitarnym klubem krajów, które miały prawo decydować o losach świata. Zachodnia polityka ustępstw i „nieprowokowania” rozzuchwaliła Rosję, zaszczepiła w elitach Kremla przekonanie o ich bezkarności za zbrodnie popełnione przeciwko ludzkości. Polityka ta obudziła w Rosji demony jej imperialnej i totalitarnej przeszłości.

PRÓBA REWANŻU MOSKWY

Po klęsce w zimnej wojnie Rosja została zmuszona do wycofania się z Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak nie oznacza to, że była gotowa pogodzić się z porażką. Klan czekistów [tak nazywa się funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)] – następców prawnych sowieckiego KGB – bardzo szybko zdyskredytował rosyjskich prozachodnich reformatorów i przejął władzę w kraju. Zachód był zbyt naiwny, wierząc w dobre intencje prezydenta FR Włodzimierza Putina. Putin był nieszczery, kiedy zapewniał o swojej lojalności wobec systemu wartości wolnego świata. W rzeczywistości były pułkownik KGB gardził demokracją. Od pierwszych dni swojej prezydentury z maniakalnym uporem przygotowywał się do wskrzeszenia autorytarnego imperium zła.

Udział w globalnej gospodarce stworzył Rosji możliwość psucia Europy od środka. Korzystając z zachodniej otwartości, Gazprom przekupił całą grupę czołowych ekspertów, przedsiębiorców i polityków europejskich. Kreml dołożył wszelkich starań, żeby Europa stała się bezzębna, bierna i ospała. Ta strategia okazała się skuteczna.

Przez 25 lat rosyjscy imperialiści przygotowywali się do odzyskania sowieckiej strefy wpływów w Europie i zemsty nad znienawidzonym Zachodem. Moskwa prowadzi tajną wojnę hybrydową przeciwko swoim sąsiadom. Konflikty w Górskim Karabachu, Naddniestrzu, Abchazji, Osetii Północnej i Donbasie są skutkiem pełzającej wojny hybrydowej. Mołdawia, Gruzja i Ukraina już padły ofiarą rosyjskiej agresji.

Rosyjscy rewanżyści nawet nie ukrywali swoich planów. W 2003 roku podczas ogłoszenia nowej doktryny wojennej Putin powiedział: „Rosja w ciągu ostatniej dekady straciła tyle, że już nic oddawać nie będziemy. Będziemy zabierać”. Zagrożenie wojną zawisło nad krajami bałtyckimi i Polską. Jednak na drodze realizacji planów klanu rosyjskich czekistów stoi istotna przeszkoda.

BEZ UKRAINY NIE BĘDZIE IMPERIALNEJ ROSJI

„Ukraina, nowe, ważne pole na szachownicy eurazjatyckiej, jest sworzniem geopolitycznym, ponieważ samo istnienie niepodległego państwa ukraińskiego pomaga przekształcać Rosję. Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium eurazjatyckim” – pisał Zbigniew Brzeziński, słynny strateg polskiego pochodzenia, były amerykański doradca ds. bezpieczeństwa, w swojej książce „Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej”.

Po rozpadzie ZSRS następcy prawni sowieckiego KGB byli pewni, że przy pomocy swoich agentów uda im się wciągnąć Ukrainę w orbitę Moskwy. Złudzenia te po raz pierwszy rozwiały się podczas pomarańczowej rewolucji, kiedy w 2004 roku Ukraińcy obronili swój wybór i nie pozwolili agentom Moskwy zainstalować swojego człowieka w fotelu prezydenta Ukrainy. Rok później Putin orzekł, że „upadek ZSRS był największą katastrofą geopolityczną stulecia”.

W maju 2006 roku jednoznacznie zareagował na słowa wiceprezydenta USA Dicka Cheneya wypowiedziane na forum krajów międzymorza bałtycko-czarnomorskiego w Wilnie. Krytykując rosyjską politykę presji na kraje byłego Związku Sowieckiego, które wybrały drogę demokracji, wiceprezydent Cheney powiedział, że „niczym nie można usprawiedliwić wykorzystania zasobów naturalnych, takich jak gaz lub ropa naftowa, jako instrumentu nacisku lub nawet szantażu, aby ktoś manipulował transportem tych zasobów lub próbował monopolizować ich dostawę” i obiecał, że w celu obrony demokracji w tych krajach Stany Zjednoczone będą wszelkimi sposobami hamowały geopolityczne ambicje Rosji. Na to Putin, opętany ideą imperializmu, stwierdził, że: „za wcześnie jeszcze mówić o zakończeniu wyścigu zbrojeń”. Rok później, w lutym 2007 roku, zrzucił maskę demokraty i pokazał swe prawdziwe oblicze: wygłosił w Monachium przemówienie, w którym oskarżał Stany Zjednoczone o tworzenie jednobiegunowego świata i zapowiedział powrót do polityki imperialnej.

„Ukraina nie jest nawet państwem! Co to jest Ukraina? Część jej terytorium to jest Europa Wschodnia, a pozostała część, i to duża, podarowana została przez nas” — powiedział prezydent FR, zwracając się do prezydenta USA George’a Busha na szczycie NATO – Rosja w kwietniu 2008 roku. Mówiąc o Ukrainie, Putin stracił równowagę emocjonalną i wydawał się być bardzo zdenerwowany i rozdrażniony, jakby stracił rozsądek. Fakt ten sugeruje, że postrzegał Ukrainę jako główną przeszkodę w realizacji swojego planu odrodzenia agresywnego eurazjatyckiego imperium.

Podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku Putinowi udało się wepchnąć na urząd prezydenta Ukrainy swojego pachołka Wiktora Janukowycza, ale wiosną 2014 roku Ukraińcy znów obalili rząd rosyjskich agentów i marionetek. Kremlowska operacja przechwycenia dużego państwa na wschodzie Europy nie powiodła się. Putin stracił Ukrainę. Była to największa porażka rosyjskich służb specjalnych po pomarańczowej rewolucji.

20 lutego 2014 roku zirytowany rosyjski prezydent zdecydował się na bezpośrednią agresję wojskową przeciwko Ukrainie – najechał ukraiński Krym i Donbas, a osiem lat później – 22 lutego 2022 roku – rozpętał zakrojoną na wielką skalę wojnę w Europie.

ULTIMATUM PUTINA WOBEC ZACHODU

To nie jest wojna przeciwko Ukrainie. W rzeczywistości dyktator Kremla prowadzi ją przeciwko całemu Zachodowi. Gdyby nie rewolucja godności i zacięty opór Ukraińców, Putin zmobilizowałby ich do wojny z Zachodem, a „uprzejme zielone ludziki” pojawiłyby się w najbliższej przyszłości na ulicach miast Polski i państw bałtyckich.

Ultimatum w sprawie tzw. gwarancji bezpieczeństwa – opublikowane 17 grudnia 2021 roku przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a przygotowane na polecenie Putina – zawiera bezczelne żądanie wycofania wojsk NATO ze wschodniej flanki Sojuszu do granic z 1997 roku. Gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować sowiecką strefę wpływów w Europie. Dlatego kwestionuje rozszerzenie Sojuszu Północnoatlantyckiego na Wschód, chce, żeby Zachód porzucił państwa Europy Środkowo-Wschodniej na pastwę Rosji. Na szczęście Ukraina uniemożliwia realizację tych szalonych planów. Bez podbicia Ukrainy kremlowski dyktator nie zdoła zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować rosyjskiego imperium.

Jak wynika z tajnych dokumentów FSB ujawnionych przez brytyjski dziennik „The Sun”, rozpoczynając wojnę na Ukrainie, Putin był przekonany, że zakończy się ona błyskawicznym zwycięstwem jego wojsk i rozpadem NATO. I gdyby nie zaciekła walka Ukraińców o wolność i niepodległość, już dawno napisałby artykuł pod tytułem „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. O słowiańskiej jedności Rosjan i mieszkańców rosyjskiego Kraju Nadwiślańskiego” ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami.

Putin ma obsesję na punkcie Ukrainy, ponieważ zdaje sobie sprawę, że bez niej nie potrafi zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować imperium. Dlatego z pełną odpowiedzialnością i bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że obecnie na Ukrainie decydują się losy Europy i całej cywilizacji zachodniej.

OŚ ZŁA I NOWY CHIŃSKI WSPANIAŁY ŚWIAT

Niestety, Putin nie jest osamotniony w swoim pragnieniu zniszczenia porządku międzynarodowego ustanowionego po upadku ZSRS. Chiński smok, który od wieków znajdował się w samowystarczalnym stanie izolacjonizmu, obudził się z tysiącletniej hibernacji. Pax Americana od dawna irytował elity Państwa Środka. Kiedy obecny przywódca Chin Xi Jinping doszedł do władzy, w Pekinie przyjęto ambitny plan odrodzenia narodu chińskiego, który powinien zostać realizowany do 2049 roku. W roku tym (1 października) będzie obchodzona 100. rocznica proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL). Bardzo ważnym elementem tej strategii jest projekt odnowienia Jedwabnego Szlaku „Jeden Pas i Jedna Droga”. W ten sposób Chiny chcą pozbyć się traumy upokorzenia ze strony państw Zachodu, którego doznały w minionym stuleciu.

W 1971 roku dyplomacji zachodniej udało się zerwać sojusz komunistycznego Pekinu z komunistyczną Moskwą. Normalizacja stosunków i handlu ze światem cywilizowanym dała Chinom szansę na zbudowanie potężnej gospodarki. Jednak to właśnie ten manewr ostatecznie umożliwił Pekinowi rzucenie wyzwania Stanom Zjednoczonym i całemu Zachodowi.

Podobnie jak Putin Xi Jinping wykazuje maniakalne ambicje i niepohamowane pragnienie wdrożenia swojej strategii. Czerwony cesarz Chin scementował swoją władzę, porzucił reformy Deng Xiaopinga (przywódca Chińskiej Republiki Ludowej w latach 1978-1989) i skierował strategię państwa na ostrą konfrontację z USA i Zachodem. Co więcej, postawił sobie za cel przyłączenie prozachodniego, demokratycznego Tajwanu do totalitarnej, komunistycznej ChRL. Jeśli zechce osiągnąć to siłą, ewentualny konflikt może przerodzić się w generalną wojnę na Pacyfiku z udziałem USA.

Po raz pierwszy w historii Chiny zaczęły aktywnie rozszerzać swoje wpływy na całej kuli ziemskiej. Zwracając się do krajów globalnego Południa (Afryki, Azji i Ameryki Południowej), chcą im narzucić własny – alternatywny wobec zachodniego – despotyczny wschodni model rządzenia, gospodarki i cywilizacji. Model ten całkiem dobrze pasuje do reżimów autorytarnych i totalitarnych oraz dyktatur na całym świecie. Właśnie dlatego kraje osi zła (Rosja, Korea Północna, Iran, Syria i Białoruś), będące w fazie ostrej konfrontacji z Zachodem i Stanami Zjednoczonymi, zgadzają się zostać pokornymi wasalami Chin.

Ponadto Państwu Środka udaje się skutecznie rozprzestrzeniać swoje wpływy w obrębie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW) i BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA), do którego ostatnio przyłączyły się: Argentyna, Arabia Saudyjska, Egipt, Iran, Etiopia i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Obie te organizacje rzucają wyzwanie krajom G7, UE i USA. Doktryna Primakowa (premiera Federacji Rosyjskiej w latach 1998-1999), czyli idea świata wielobiegunowego, w którym występuje kilka globalnych ośrodków władzy, kiedy wejdzie w życie, może ponownie przekształcić się w dwubiegunowy ład międzynarodowy, w którym Chiny zastąpią upadły 30 lat temu ZSRS. Globalna zimna wojna powraca i istnieje zagrożenie, że może przerodzić się w serię nowych wojen zastępczych albo w wielką wojnę o skali światowej.

Do konfrontacji wolnego świata z autorytarnymi reżimami, rozpoczętej na Ukrainie w 2014 roku, może dojść w każdym innym miejscu globu. Zwłaszcza gdy Zachód będzie nadal wahać się z uzbrajaniem Ukrainy i próbować powstrzymywać Kijów, który chce i może całkowicie pokonać Moskwę na polu bitwy.

CO ZACHÓD MOŻE ZAOFEROWAĆ CHINOM?

Stanowisko ChRL w sprawie agresji Rosji na Ukrainę pokazało, że Pekin jest gotowy potajemnie wykorzystać Moskwę jako taran przeciwko krajom cywilizacji euroatlantyckiej. Wojna rosyjsko-ukraińska jest korzystna dla Chin, ponieważ powstrzymuje ekspansję strefy wpływów Stanów Zjednoczonych, głównego konkurenta Państwa Środka w walce o światowe przywództwo.

USA i Zachód posiadają jednak wszelkie narzędzia niezbędne do skutecznego wpływania na politykę Pekinu, którego gospodarka jest całkowicie zależna od UE i Stanów Zjednoczonych, głównych partnerów handlowych Chin. Tym bardziej że obecnie chińska gospodarka i demografia są dalekie od czasów świetności, a dynamika zmian zapowiada jeszcze większe problemy. Sankcje gospodarcze i zablokowanie odrodzonego Jedwabnego Szlaku na granicy UE mogłyby całkowicie zahamować rozwój Państwa Środka. Dlatego Pekin powinien być zainteresowany pokojową, uczciwą i racjonalną konkurencją na arenie światowej. USA, UE i kraje G7 mają wystarczające środki, aby konstruktywnie wpływać na Chiny. Nadszedł czas, aby zastosować je w pełni.

Chiny powinny być żywotnie zainteresowane sprawiedliwym zakończeniem wojny na Ukrainie. Pekin mógłby wpłynąć na Moskwę, aby całkowicie wycofała wszystkie swoje wojska z terytorium państwa ukraińskiego, w tym z Krymu i Donbasu, a także zgodziła się na wypełnienie wszystkich punktów ukraińskiej formuły pokojowej.

NA UKRAINIE DECYDUJĄ SIĘ DALSZE LOSY ŚWIATA

Nieustępliwe stanowisko Moskwy w sprawie wstępnych warunków negocjacji pokojowych wyraźnie demonstruje, że nie ma dyplomatycznego rozwiązania, które mogłoby zakończyć agresję Rosji na Europę. Wojna zakończy się na polu bitwy.

Klęska Ukrainy byłaby druzgocącym ciosem dla całej wspólnoty euroatlantyckiej, co mogłoby doprowadzić do upadku NATO i całego bloku zachodniego. Realizacja takiego scenariusza nieuchronnie doprowadziłaby do rosyjskiej agresji na Europę i wycofania Stanów Zjednoczonych ze sceny światowej. W żadnym wypadku Zachód nie może pozwolić na taki rozwój wydarzeń.

Zachód ma możliwości zapewnienia Ukrainie wszelkiego rodzaju najnowocześniejszej broni, amunicji i sprzętu wojskowego w wymaganym wymiarze, aby Kijów mógł szybko i skutecznie rozgromić armię kraju agresora i zaprowadzić sprawiedliwy pokój oparty na najlepszych zasadach prawa międzynarodowego.

Jeśli Putin nie zostanie surowo ukarany za ohydne zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w Czeczenii, Gruzji, Syrii i na Ukrainie, inni dyktatorzy uznają taką bezkarność za zachętę do zastosowania brutalnej przemocy. W takim przypadku w różnych częściach świata może dojść do konfliktów i w efekcie doprowadzić do wybuchu III wojny światowej.

Ukraina musi wygrać. Reżim Putina musi ponieść upokarzającą i miażdżącą porażkę. Jego klęska powinna być przykładem dla wszystkich dyktatorów i zbrodniarzy wojennych, którzy marzą o zniszczeniu istniejącego ładu międzynarodowego opartego na poszanowaniu praw człowieka i suwerenności państw. Kiedy Kreml przegra, groźba globalnej wojny może zostać zneutralizowana na wiele lat.

Tak więc trwająca na Ukrainie wojna jest – bez najmniejszej przesady – wojną o przyszłość ludzkości. To wojna między wolnością a niewolnictwem, demokracją a despotyzmem, prawdą a kłamstwem, między światłem a ciemnością. Chiny uważnie śledzą tę wojnę. Losy świata decydują dziś na Ukrainie.

Włodzimierz Iszczuk
Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Jagiellonia.org