„Rząd Niemiec w tym i przyszłym roku będzie miał stosunkowo lekko, chociaż jego dochody podatkowe również ucierpią z powodu złej sytuacji gospodarczej. Korzysta on z faktu, że musi odprowadzać mniejszą część swoich dochodów podatkowych do UE. Ale ogólnie rzecz biorąc, wynik nie ułatwia koalicji utrzymania przyszłorocznych pożyczek w ramach reguły zadłużenia. Do połowy listopada SPD, Zieloni i FDP chcą sfinalizować, ile pieniędzy rząd może wydać i na co. Chociaż pogarszająca się sytuacja gospodarcza pozwala na wyższe nowe pożyczki, recesja prawdopodobnie zwiększy wydatki socjalne, takie jak zasiłek obywatelski i koszty mieszkań. Jeszcze przed najnowszymi szacunkami podatkowymi, tak zwane posiedzenie dostosowawcze komisji budżetowej Bundestagu, zaplanowane na 14 listopada, było postrzegane jako krawędź klifu, na której koalicja rządowa może się załamać” – czytamy na łamach niemieckiej gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung.

Według publicysty Frankfurter Rundschau, Niemcy pilnie muszą naprawić swoją infrastrukturę drogową. „Potrzebujemy sprawnej infrastruktury transportowej w Niemczech. Nie tylko w odniesieniu do kolei i jej przeciążonej sieci szyn, ale także ze względu na starzejące się mosty, drogi i autostrady, co oznacza, że już istniejąca infrastruktura musi być utrzymywana w ruchu i musi funkcjonować. W najlepszym wypadku nowe, nawet szalone pomysły, powinny ją wprowadzić na najnowocześniejszy poziom techniki, a przez to zapewnić jej dalsze korzyści w zakresie mobilności” – czytamy.

Inne gazety podkreślają, że obecna sytuacja może doprowadzić do rozpadu koalicji socjaldemokratów, Zielonych i liberałów, która rządzi w Niemczech.

Gazeta Muenchner Merkur krytykuje w tym kontekście przede wszystkim ministra gospodarki Roberta Habecka.

„Habeck postrzegał siebie zawsze jako ministra klimatu, wiele sprytu poświęcił na wycofanie się Niemiec z energetyki jądrowej w nieodpowiedniej chwili, a nie dbał o zapewnienie krajowi właściwego postępu gospodarczego, co doprowadziło go do utrzymującej się od dwóch lat recesji. Ten bystry polityk musiał jednak wiedzieć jedno: na prorynkową FDP musi działać jak płachta na byka jego najnowsza propozycja, którą Zieloni wymachują w bardzo krytycznym momencie dla koalicji rządowej. W każdym razie pomysły Habecka nie przyniosą pożądanego zwrotu w gospodarce, który szef FDP Christian Lindner uczynił warunkiem wstępnym dalszego istnienia obecnej koalicji rządowej” – czytamy.