Pierwszy scenariusz zakłada łagodniejsze podejście, jeśli zakończenie wojny będzie wydawać się bliskie. W ramach tej opcji USA mogłyby zgodzić się na częściowe złagodzenie sankcji nałożonych na rosyjski sektor naftowy. Celem jest stworzenie warunków sprzyjających pokojowym negocjacjom, które zakończyłyby konflikt.
Drugi wariant przewiduje zaostrzenie sankcji wobec Rosji, aby wymusić jej ustępstwa. Możliwe działania obejmują zwiększenie sankcji wtórnych na handel ropą, które objęłyby także kluczowe firmy z Chin i Indii. W grę wchodzi również wprowadzenie bardziej restrykcyjnych ograniczeń dla tankowców przewożących rosyjską ropę przez cieśniny duńskie i tureckie.
Jak zauważa Bloomberg, zespół Trumpa będzie musiał zmierzyć się z podobnym dylematem, jak obecna administracja Joe Bidena: jak skutecznie wywrzeć presję na Rosję, nie wywołując jednocześnie wstrząsów na globalnych rynkach ropy naftowej, nie osłabiając przy tym pozycji dolara jako światowej waluty rezerwowej.
Pierwszym testem intencji administracji Trumpa będzie decyzja w sprawie licencji ogólnej, która daje zwolnienia z niektórych sankcji. Jej wygaśnięcie planowane jest na połowę marca. Zniesienie tych zwolnień mogłoby znacząco zwiększyć presję na Moskwę.
Stany Zjednoczone niedawno wprowadziły kolejne sankcje wymierzone w rosyjski przemysł zbrojeniowy, a także chińskie firmy współpracujące z Moskwą. Nowy pakiet jest kontynuacją działań mających na celu ograniczenie eksportu rosyjskiej ropy naftowej. Surowsze restrykcje skutkują m.in. zatrzymaniem dziesiątek tankowców w różnych częściach świata, co utrudnia Rosji dostęp do rynków energetycznych.