Taka sytuacja ma miejsce w Kanadzie, gdzie rządząca partia Liberalna traciła poparcie na rzecz partii Konserwatywnej aż do lutego 2025 roku, kiedy nagle otrzymała ogromny skok popularności, który prawdopodobnie jest efektem "jednoczenia się wokół flagi" i rolę tych dwóch głównych rywalizujących partii się odwróciły. Gdyby wybory odbyły się teraz, to partia liberalna zdecydowanie by je wygrała i ta dynamika nadal się utrzymuje.

Ciekawa jest też sytuacja polityczna w Grenlandii. Tam dwie największe partie tworzące koalicję w 2024 roku ogłosiły kurs na pełną niepodległość. W styczniu 2025 roku premier Grenlandii Bourup Egede oznajmił, że Grenlandia nie chce być częścią USA. Parlament tego kraju przyjął szereg ustaw które zakazują finansowego wsparcia partii z zagranicy i anonimowych donacji na ich rzecz. Wprowadzono bardziej restrykcyjne prawo ograniczające prawo obcokrajowców do inwestowania w nieruchomość. W końcu zupełnie nieoczekiwanie w wyborach parlamentarnych z 11 maca wygrała partia Demokratyczna, która jest partią lojalistów i utrzymuje kurs na szeroką autonomię Grenlandii w ramach królestwa Danii. Niepodległościowcy natomiast zajęli 3 i 4 miejsce.

Warto również zauważyć, że na Ukrainie notowania prezydenta Zeleńskiego skoczyły mocno do góry po awanturze w gabinecie owalnym. Wybory w tym kraju nadal są na ten moment niemożliwe do przeprowadzenia nie tylko z powodu toczącej się wojny ale również z powodu niechęci społeczeństwa, armii i partii opozycyjnych do przeprowadzenia wyborów w obecnych warunkach. Jednak paradoks polega na tym, że sam prezydent Zeleński mógłby chcieć te wybory przeprowadzić w obecnych uwarunkowaniach bo w tej chwili ma szanse na ich wygranie, których raczej nie miał jeszcze kilka miesięcy temu.

Jest też wiele innych przykładów jak działa ten "efekt Trumpa". W pewnym sensie można uznać, że wykorzystał też go prezydent Kolumbii. Podczas krótkiego konfliktu z USA, który się toczył wokół kwestii deportacji nielegalnych migrantów, Gustavo Petro wykorzystał tą sytuację do zwiększenia swojej upadającej popularności, konsolidacji poparcia dla Kolumbii ze strony innych państw regionu, a nawet wykorzystał jako argument do zacieśniania stosunków z komunistycznymi Chinami. Gustavo Petro, przedstawiciel koalicji lewicowych sił Kolumbii, były działacz lewicowej partyzantki w trakcie konfliktu z Donaldem Trumpem opublikował pełną populizmu i patosu odezwę do narodu gdzie wprost porównywał siebie z bohaterami kraju i regionu z przeszłości walczącymi z "europejskim kolonializmem".

W pewnym sensie kurs na kontrolowane zwarcie z obecną amerykańską administracją staje się dla polityków innych krajów receptą na podbicie swoich notowań. Ta recepta jest prosta. Idziesz na konflikt, dostajesz w odpowiedzi pełną ekspresji i emocji ostrą reakcję amerykańskiej administracji, walczysz w obronie swojego narodu i kraju "przeciwko amerykańskiemu imperializmowi", później deeskalujesz jeżeli jest to możliwe. Trump ogłasza swoje zwycięstwo, a ty jako polityk upokorzonego małego kraju ( w porównaniu z USA większośc krajów wygląda na "małe" ) otrzymujesz sympatię swojego społeczeństwa i innych narodów. Szczególnie dobrze jeżeli masz w tym czasie wybory, bo masz duże szanse je wygrać. Profit.