Pani Joanna jest bohaterką reportażu „Faktów” TVN, który niedawno rozpalił polską opinię publiczną. W reportażu pokazano oburzającą interwencję policji, którą miało wywołać hasło „aborcja”. Policjanci mieli wykonywać opresyjne czynności wobec kobiety w szpitalu, ponieważ ta przyjęła środki poronne. Szybko jednak okazało się, że prawda wyglądała inaczej niż pokazano w reportażu. Opiekująca się panią Joanną lekarka psychiatrii zaalarmowała służby stwierdzając, że zachodzi poważne niebezpieczeństwo targnięcia się przez nią na swoje życie. To właśnie możliwość podjęcia przez kobietę próby samobójczej, a nie aborcja farmakologiczna, była powodem działań policji. Sama Joanna Parniewska okazała się natomiast lewicową aktywistką.
- „Jestem panią Joanną, dyrektorką muzeum, siostrą, kochanką… Sądzę, że całkiem niezłą”
- przedstawiała się w Sejmie.
- „Córką, queerem, wariatkom, biedną dziewczyną chorą psychicznie. No i będę mamą, jeśli zechcę”
- dodała.
Teraz udzieliła wywiadu portalowi Gazeta.pl.
- „Sądziłam, że jeśli moja twarz w ogóle będzie znana, to ze względu na przemoc policji. A okazało się, że właściwie stałam się twarzą aborcji w Polsce. I jestem dumna, że tak się stało. Jak byłam nastolatką, mówiłam, że nigdy nie zagram w żadnej reklamie. Potem nie miałam pieniędzy, i stwierdziłam - no dobra, w reklamie prezerwatyw bym zagrała. Ale teraz jestem reklamą aborcji i to jest zaje..ste!”
- powiedziała.