- Znając wielu ludzi z PiS na eksponowanych stanowiskach, uważam, że oni nie wytrzymają tego, co się dzieje – mówi „Wprost” prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog.
– Gwałtowny przyrost popularności Nowoczesnej oznacza, że młodzi ludzie baczniej przyglądają się wydarzeniom politycznym. Sądzę, że to wszystko skończy się podziałem w PiS – uważa prof. Jadwiga Staniszkis.
- Jarosław Kaczyński próbuje podzielić społeczeństwo. Moim zdaniem zasada progresji w tym programie i wprowadzenie czynnika dochodu są absolutnie konstytucyjne. PiS powinien raczej podnieść progi uprawniające do pomocy społecznej, bo inaczej dając biednym ludziom 500 zł na dziecko, równocześnie trochę pieniędzy im zabierze. Ale być może tego właśnie PiS chce. Tak czy inaczej, taktyka dzielenia społeczeństwa nie jest dla partii Jarosława Kaczyńskiego korzystna. - uważa profesor.
W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" prof. Staniszkis przekonuje, że w partii rządzącej może dojść do rozłamu.
– Ostatnie pociągnięcia PiS dosłownie odchorowałam. Myślałam, że idea rozwoju łączy Prawo i Sprawiedliwość, a tymczasem wróciły stare PiS-owskie podziały na państwo liberalne kontra solidarne – dodaje.
Jej zdaniem działania podjęte ws. Trybunału Konstytucyjnego zostały wcześniej "zaplanowane i przemyślane" oraz "pozbawiły sędziów godności". Staniszkis dziwi się również prawnikom, którzy zgodzili się wejść do TK w "dwuznacznej sytuacji".
– Andrzej Rzepliński ma na sumieniu uwikłanie się w pisanie częściowo niekonstytucyjnej ustawy o Trybunale, ale jest to nieporównywalne z tym, że nowi sędziowie dali się wybrać bez poszanowania procedur – oświadcza.
- Telewizja Republika już traci swoją wiarygodność. Za rządów Platformy Obywatelskiej tam się wchodziło jak do wolnej enklawy dumnych ludzi. Teraz widzę zastępcze materiały zamiast informacji. Nie było transmisji z obrad Trybunału Konstytucyjnego. To samo będzie w telewizji publicznej. Ci ludzie już nie będą tacy sami, jak to wszystko minie. - uważa Staniszkis.
W ocenie prof. Staniszkis rządy PiS charakteryzuje "przyzwolenie na demontaż zasad" oraz "zwykła brutalność".
– Żałuję, że tak się dzieje, bo w sytuacji, gdy ma się dobry rząd, ma się ambitny program na styku z możliwościami budżetu, a którego realizacja wymaga akceptacji społecznej, współpracy środowisk, uruchomienia środków europejskich i kompetentnych ludzi, działa się tak, że fachowcy mogą zacząć odchodzić – przekonuje.
tag/wprost.pl