Wielka Brytania w pesymistycznej wersji nie straci nic, w prawdopodobnej zaliczy lekki wzrost, a w optymistycznej stanie się samodzielną drugą gospodarką w Europie o co nieustannie walczy z Francją. Polska w tej układance ma swoją wielką szansę, wystarczy patrzeć uważanie i kibicować Wielkiej Brytanii. Jeśli się okaże, że Brytyjczycy na [Brexicie] zyskali i to znacznie, to Polaków nie trzeba będzie długo przekonywać jaką pójść drogą, zwłaszcza gdy będziemy non stop mieli wizyty „Jołurowej”, wyroki TSUE i inne LGBT przesyłane z Unii. Brexit to nie problem, ale błogosławieństwo dla Polski. - pisze Matka Kurka (Piotr Wielgucki) na łamach Kontrowersje.net.

 

Jako to jest z opiniami ekspertów? Odwrotnie, najczęściej dokładnie odwrotnie niż się eksperci wypowiadają. Dotyczy to praktycznie wszystkich dziedzin i ekspertów podłączonych do mediów. Tak normalnie, prywatnie, czy w ośrodku zdrowia, lekarze śmieją się z najnowszego wirusa, ale gdy tylko zobaczą kamerą i mikrofon natychmiast zaczyna się gadka o myciu rąk noszeniu maseczek i unikaniu zakupów internetowych przez Amazona. O polityce szkoda wspominać, w tej dziedzinie to i prywatnie rzadko kiedy coś mądrego od polityka, czy jeszcze gorzej, politologa, się usłyszy. Brexit przez ekspertów był komentowany w jednym kierunku – wielka strata dla Unii i dla Polski.

Gdzie, w którym miejscu, pytam grzecznie? Dla Unii jest to strata w tym sensie, że wielki marksistowski projekt rzeczywiście stracił jednego członka międzynarodówki i co więcej, to duży i poważny kraj. Tyle tylko, że Wielka Brytania od samego początku do samego końca była czarną owcą na łące „europejskich wartości”. Wyspiarze nigdy nie chcieli pełnej integracji, ale non stop walczyli o swoje i działali na odrębnych warunkach. Wielka Brytania nie przystąpiła do strefy euro, sprzeciwiła się podpisaniu karty praw podstawowych, miała specjalne zapisy dotyczące budżetu. Ośrodek berlińsko-paryski nieustannie narzekał na samodzielność krnąbrnego członka UE i naciskał równia mocno, a może i jeszcze mocniej, jak na Polskę, aby Wielka Brytania szanowała i przestrzegała „europejskich wartości”. Po nieudanych próbach złamania Wielkiej Brytanii w końcu UE zaczęła poważnie myśleć, aby pozbyć się kraju, który dawał zły przykład innym. Wzajemna narastająca niechęć była bezpośrednią przyczyna Brexitu i między bajki można włożyć winę Camerona.

Owszem, prawdą jest, że Cameron zagrał pod wewnętrzną rozgrywkę polityczną, ale co to konkretnie oznacza? Przede wszystkim mógł sobie na to pozwolić, w Polsce tu i teraz propozycja opuszczenia UE oznacza notowania na poziomie 6%, co widać po zbieraninie zwanej „Konfederacja”. W Wielkiej Brytanii od lat rosło niezadowolenie i panował odpowiedni klimat do takiego ruchu, jaki zaproponował Cameron. Mało tego, wbrew wszystkim głupim wywodom, że referendum to był przypadek, Brytyjczycy po latach potwierdzili w wyborach, że chcą opuszczania UE i zrobili to w stylu nokautującym zwolenników gwiaździstego marksizmu. Jako Polak, który jest w pełni przekonany, że Polska natychmiast powinna opuścić Unie Europejską, zazdroszczę politycznej atmosfery na Wyspach, niestety w Polsce takiej nie mamy, a to wyklucza Polexit na długi czas. Gdyby tylko więcej niż połowa Polaków miała Unii dość, sekundy nie warto się zastanawiać, tylko zabrać zabawki i wrócić na swoje podwórko. Nie będę tłumaczył dlaczego tak uważam, dla mądrych żadna tajemnica, głupiemu referatu mało.

Dlatego też Wielka Brytania może spłacić fragment długu wobec Polski za „sojusz” z II Wojny Światowej i później Jałtę. Pierwszy raz jest tak, że to nie Polska robi za frajera w ramach „wolności naszej i waszej”, ale spokojnie będziemy sobie czekać na efekty brytyjskiej przygody. O te efekty jestem zupełnie spokojny, wystarczy sobie ułożyć trzy podstawowe klocki układanki i wszystko staje się jasne. Po pierwsze są kraje w Europie, które do UE nie należą i mają się świetnie: Szwajcaria, Norwegia. Po drugie Wielka Brytania była płatnikiem netto w UE, co wprost oznacza, że do tego „interesu” dopłacała. Po trzecie Wielka Brytania, jak każdy kraj, prócz Niemiec i może jeszcze Francji, musiała walczyć nawet nie o swoje, ale o to, by nie być jeszcze bardziej okradną z suwerenności i kasy. Kontrargument w postaci ględzenia o wspólnym rynku i podróżowaniu bez paszportów, można sobie na gwoździu powiesić. Wielka Brytania nadal podróżuje bez paszportów i nadal sprzedaje towary bez cła.

Patrząc na to wszystko racjonalnie, wniosek może być tylko jeden. Wielka Brytania w pesymistycznej wersji nie straci nic, w prawdopodobnej zaliczy lekki wzrost, a w optymistycznej stanie się samodzielną drugą gospodarką w Europie o co nieustannie walczy z Francją. Polska w tej układance ma swoją wielką szansę, wystarczy patrzeć uważanie i kibicować Wielkiej Brytanii. Jeśli się okaże, że Brytyjczycy na [Brexicie] zyskali i to znacznie, to Polaków nie trzeba będzie długo przekonywać jaką pójść drogą, zwłaszcza gdy będziemy non stop mieli wizyty „Jołurowej”, wyroki TSUE i inne LGBT przesyłane z Unii. Brexit to nie problem, ale błogosławieństwo dla Polski.

Matka Kurka

Kontrowersje.net