To nie pierwsza taka prorodzinna wypowiedź Muska. W czasie minionej już kampanii prezydenckiej miliarder powiedział w Pittsburghu, że „nie ma nic wspanialszego niż posiadanie dzieci”. Kontynuując dodał: „Mam więcej radości w swym życiu z powodu moich dzieci niż czegokolwiek innego. (...) Urodzenie dziecka uszczęśliwi was bardziej niż cokolwiek innego w waszym życiu kiedykolwiek”. Musk uważa, że winą za strach dziewcząt i kobiet przed rodzeniem dzieci należy obarczyć szkoły, które przekonują, że „zajście w ciążę to koniec twego życia”.
Choć Musk nie jest stuprocentowym „pro-liferem”, gdyż uważa, że ciążę można „przerwać”, jeśli dziecko nie jest w stanie przeżyć poza łonem matki, to z drugiej strony nieustannie przestrzega przed zapaścią populacyjną. Oprócz szkolnej propagandy wskazuje także na takie czynniki, które zmniejszają dzietność i przyczyniają się do kryzysu demograficznego, jak kontrola urodzin i aborcja. Sprzeciwia się również propagandzie forsującej ideę, że dla ocalenia planety konieczna jest redukcja zaludnienia.
Kiedy w Ohio w zeszłym roku wprowadzono radykalną proaborcyjną poprawkę, Musk stwierdził, że wprowadza się ludzi w błąd, nie informując w pełni o szkodliwości aborcji. „Kobiety na Zachodzi uczy się, że przypadkowa ciąża jest najgorszą z możliwych rzeczy, jakie może im się przydarzyć. Stąd mocno sprzeciwiają się zakazom aborcji jako egzystencjalnej groźbie. Wielu mężczyzn także obawia się, że nie będzie mogło mieć zabawy, jeśli aborcja zostanie zdelegalizowana” – napisał na swojej platformie w zeszłym roku.
Nowo wybrany prezydent Donald Trump ogłosił niedawno, że Elon Musk będzie prowadził nowy Departament Wydajności Rządu, współpracując w tej dziedzinie z Vivekiem Ramaswamy, biznesmenem i byłym prezydenckim kandydatem Partii Republikańskiej.
Jak stwierdził Musk: „Urodzenie dziecka to głos dla przyszłości. To najbardziej optymistyczna rzecz, jaką ktoś może zrobić”.