O swoim udziale w trwającym Synodzie niemiecki hierarcha mówił w wywiadzie dla agencji DPA. Stwierdził, że został powołany z „powodów taktycznych”. Jego zdaniem kierownictwo Synodu zdecydowało się na taki ruch, aby „uniknąć wrażenia jednostronności”.
- „Głosowanie Synodu ma tylko doradczy charakter, całe przedsięwzięcie to niewiążąca wymiana opinii. Ostatecznie jest tak, że dokument końcowy przygotuje podług swojego gustu papież w kręgu swoich przyjaciół. To bardzo wątpliwe”
- wyjaśnił teolog.
Podkreślił, że nie wiadomo, czy papież zdecyduje się po Synodzie wypowiedzieć na mocy autorytetu Piotra, czy jedynie zebrać wszystkie opinie Synodu. Przestrzegł też, że Synodowi grozi wsłuchiwanie się bardziej w głosy ludzi niż Boga.
- „Dla mnie byłoby ważne, żebyśmy słuchali nie tylko siebie nawzajem, ale przede wszystkim Jezusa Chrystusa. W końcu chodzi przecież o to, co mówi Bóg – a nie o nasze idee”
- powiedział.