Na łamach portalu Tysol.pl absurdalnym reakcjom lewicowych środowisk na rezultat wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych przygląda się red. Waldemar Krysiak. Jak zauważa publicysta, mainstreamowe media w USA do ostatniej chwili zapewniały o niewielkiej przewadze Kamali Harris, tak też rozczarowanie po jej druzgocącej porażce wśród lewicowych środowisk jest ogromne. Najpierw w oczy rzuciła się histeria celebrytów, którzy wierząc w swój ogromny wpływ na społeczeństwo, z ogromnym zaangażowaniem wzywali do głosowania na reprezentantkę Demokratów. Już w czasie kampanii pojawiło się to, co dobrze znamy z Polski. Wielkie gwiazdy zaczęły grozić, że jeżeli wygra Donald Trump, to wyprowadzą się ze Stanów Zjednoczonych. Na razie jednak – to również znamy z Polski – żaden celebryta nie wyjechał.

Na inny pomysł wpadły amerykańskie feministki, które ogłosiły strajk seksualny. Inspirację czerpią z działającego w Korei Południowej ruchu 4B, którego członkinie, w ramach walki z „patriarchatem”, rezygnują z małżeństwa, dzieci, randek i relacji seksualnych. Odrzucając w ten sposób jakiekolwiek relacje z mężczyznami, kobiety walczą z systemem, który w ich ocenie je deprecjonuje.

Naprawdę dramatyczne i niebezpieczne oblicze ta histeria przybiera wśród orędowników ideologii gender i członków tzw. społeczności LGBT. Reprezentanci tych środowisk zaczynają grozić odebraniem sobie życia z powodu zwycięstwa Trumpa.