Dzień przed pogrzebem, 30 października, odprawiono mszę żałobną w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie, w intencji zmarłej. Tam także pojawiły się tłumy ludzi, którzy chcieli pożegnać aktorkę, mającą za sobą ponad czterdziestoletnią karierę na scenie i w filmie.
Przed grobem, przy rodzinnym pomniku, przemawiali zarówno mąż Elżbiety Zającówny, jak i jej córka. To właśnie mąż aktorki, z trudem powstrzymując łzy, powiedział: „Zajączku, wierzę, że odpoczywasz w pokoju”. Wzruszająca chwila została podkreślona przez delikatne akordy utworu „Who Wants to Live Forever” zespołu Queen, który towarzyszył złożeniu urny z prochami artystki do grobu. Uczestnicy ceremonii oddali cześć Zającównie gromkimi oklaskami.
Elżbieta Zającówna zmarła 28 października 2024 roku, po długiej walce z chorobą von Willebranda, rzadkim zaburzeniem krzepnięcia krwi. Jej odejście wstrząsnęło środowiskiem artystycznym i jej wieloma fanami, którzy znali ją z licznych ról teatralnych i filmowych.
Artystka, absolwentka krakowskiej PWST, zadebiutowała w przedstawieniu dyplomowym „Pieszo” Mrożka, gdzie zagrała Dziewczynę i Bajaderę. W późniejszych latach zyskała popularność, grając w wielu znanych produkcjach teatralnych i filmowych, stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny.
Związek Artystów Scen Polskich (ZASP) wydał oświadczenie, w którym wyraził głęboki smutek z powodu jej śmierci: „Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST”.
Śledztwo w sprawie śmierci
Po śmierci aktorki Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła standardowe śledztwo w sprawie „nieumyślnego spowodowania śmierci”. Procedura ta jest stosowana w przypadkach, gdy okoliczności zgonu są niejasne lub brak jest świadków. Prokurator Piotr Skiba potwierdził, że przeprowadzona zostanie sekcja zwłok, aby ustalić dokładną przyczynę śmierci. Wstępne informacje wskazują, że Zającówna zmarła w wyniku swojej choroby, ale procedura śledcza ma na celu potwierdzenie tej tezy.