W czasie kampanii wyborczej, w marcu ub. roku Donald Tusk przekonywał, że zależność Donalda Trumpa od rosyjskich służb „nie podlega dyskusji”. Dziś o wypowiedź tę premiera zapytała dziennikarka „Tygodnika Solidarność” red. Monika Rutke.

- „Nie, tego typu sugestii nigdy nie wygłaszałem”

- wyparł się swoich słów szef rządu.  

Później dziennikarka poinformowała, że rzeczniczka premiera przekazała jej, iż „więcej nie będzie zapraszana na konferencje”.

Na portalu Tysol.pl pojawiło się oświadczenie red. Rutke, w którym szerzej opowiedziała o dzisiejszych wydarzeniach.

- „Gdy Donald Tusk przybył na konferencję, po krótkim oświadczeniu nadszedł czas zadawania pytań. Pierwszy był dziennikarz Polsat News, potem Tok FM i moja kolej. Zadałam pytanie o to, jak po sugestiach o rzekomą rosyjską agenturalność ma zamiar prowadzić politykę zagraniczną ze Stanami Zjednoczonymi, których prezydentem będzie Donald Trump, na które jednak Donald Tusk odpowiedział wymijająco. Dlatego, pomimo że nie miałam już dostępu do mikrofonu, doprecyzowałam swoje pytanie. W tym momencie pani Agnieszka Rucińska poinformowała mnie, że złamałam zasadę (nie mam pojęcia jaką, ale prawdopodobnie tym, że doprecyzowałam pytanie) i oznajmiła, że kończymy współpracę – tak dokładnie brzmiały słowa Agnieszki Rucińskiej”

- czytamy.

- „W mediach społecznościowych napisałam, interpretując te słowa, że dotyczyły one niezapraszania mnie na konferencje PDT. W rzeczywistości były to słowa o końcu współpracy – czymkolwiek ona jest. Być może ta interpretacja była zbyt pochopna, jednak mam w pamięci sytuację, gdy dziennikarze TV Republika nie byli wpuszczani na konferencje Bartłomieja Sienkiewicza czy na konferencję sztabu kryzysowego Donalda Tuska w związku z powodzią”

- dodaje dziennikarka.

Opisuje też „zastanawiające” zachowanie osób organizujących konferencję.

- „Gdy poprosiłam operatora, żeby nagrywał ich wypowiedzi, jeden z nich zarzucił mi, że mu grożę. Po czym powiedział, że zgłosi mnie do służb, żeby mnie sprawdzili. Co to znaczy? Nie wiem, ale faktycznie to brzmiało groźnie”

- relacjonuje.