Media od dawna spekulowały, że sytuacja w Stanach Zjednoczonych będzie miała wpływ na to, kto zostanie kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta. Mówiło się, że przegrana Kamali Harris może pogrążyć kandydaturę Rafała Trzaskowskiego. Teraz przewodniczący PO zwołał na sobotę posiedzenie zarządu partii, który ma się pochylić nad tą sprawą.

- „W sobotę będziemy rozmawiać o przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Tyle mogę powiedzieć”

- mówi Onetowi anonimowy członek władz PO.

Sam Rafał Trzaskowski zapewnił, że do 7 grudnia Polacy poznają kandydata KO.

- „Podejmiemy decyzję na pewno do 7 grudnia. Mówiliśmy to wielokrotnie, spotyka się zarząd już w sobotę. Będziemy też podejmowali decyzję o tym, jak do tego dojść”

- powiedział w „Rozmowie Piaseckiego” na antenie TVN24.

- „Ja jestem zdeterminowany [żeby startować w wyborach], chcę i nie odpuszczę. Dlatego, że ja od 2020 roku walczę o to, żeby wyrównać rachunki z PiS w imieniu Polek i Polaków. Jestem absolutnie zdecydowany. Jeżeli moje koleżanki i koledzy to potwierdzą, to tak, będę się ubiegał o prezydenturę”

- oświadczył prezydent Warszawy.

Tymczasem jednak coraz poważniej o kandydaturze ma myśleć szef MSZ Radosław Sikorski. Zwycięstwo Trumpa w Stanach Zjednoczonych, wedle części komentatorów, ma mu ułatwić rywalizację z Rafałem Trzaskowskim.

- „Trzaskowski i jego otoczenie są wściekli”

- mówi informator Onetu.

Wedle otoczenia Trzaskowskiego, Sikorski ma mniejsze od prezydenta Warszawy szanse na zwycięstwo w wyborach.