Wedle zaprezentowanego w sierpniu przez resort zdrowia projektu, oddziały położnicze miałyby być kwalifikowane do sieci szpitali na podstawie minimalnej liczby odebranych porodów. Tę resort określił na około 400 rocznie. Porodówki, w których dzieci rodzi się mniej, miałyby zostać zlikwidowane.

- „Jeśli nie rodzą się dzieci, bo demografia jest jaka jest, a mamy cały szereg seniorów, którzy wymagają długoterminowej opieki, to zamieńmy porodówkę na opiekę długoterminową, bo tego potrzebują mieszkańcy, a każdą kobietę, która będzie rodzić dziecko - dowieźmy 30 km dalej karetką pogotowia do świetnej porodówki, ze znieczuleniem okołoporodowym, z najlepszymi specjalistami, z pokojem do rodzenia”

- mówiła jakiś czas temu minister Leszczyna, nie odnosząc się przy tym do kwestii dostępności karetek.

Dziś klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec minister zdrowia, wskazując na pogłębiającą się zapaść w polskim systemie opieki zdrowotnej. Tymczasem sama minister wycofuje się z planów dot. porodówek.

- „Presja ma sens. Izabela Leszczyna wycofuje się ze szkodliwych zapisów o odgórnej likwidacji porodówek. To duży sukces akcji posłów PiS, w której pokazaliśmy listę oddziałów do zamknięcia. Przypomnę, że jeszcze w poniedziałek na rząd MZ wysłało ustawę z dolną granicą liczby porodów!”

- napisał na X.com poseł Janusz Cieszyński.