• Dyskusje podczas ostatniego posiedzenia COP29 zostały zdominowane przez spór dotyczący włączenia do tekstu pojęcia „gender” oraz odniesień do realizacji postulatów lobby LGBT, co stało się punktem zapalnym między niektórymi państwami.

• Ostatecznie termin „gender” nie został umieszczony w dokumencie.

• Dążenie do wprowadzenia zapisów o np. tzw. prawach reprodukcyjnych i seksualnych w międzynarodowych aktach, spotyka się z oporem państw, które podkreślają, że prawo międzynarodowe powinno respektować różnorodność kulturową i moralną państw członkowskich oraz unikać kwestii ideologicznych.

• Sprzeciw wobec włączenia terminu „gender" do dokumentów COP29 wyraził m.in. Watykan.

_______

Konferencja COP29, będąca częścią ramowej konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (UNFCCC), miała na celu wypracowanie globalnych rozwiązań w obliczu coraz bardziej widocznych skutków kryzysu klimatycznego. Spotkanie to, które było kolejną edycją dorocznych szczytów klimatycznych, zgromadziło przedstawicieli niemal wszystkich państw świata, organizacji pozarządowych, ekspertów i aktywistów dążących do znalezienia wspólnych rozwiązań w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz łagodzenia ich skutków. Debata została zdominowana przez spór między państwami o odmiennych poglądach na kwestie tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych, teorii gender i praw człowieka. Dyskusje na ten temat wywołały kontrowersje, co rodzi przypuszczenia, że program uwzględniający „płeć w polityce klimatycznej”, znany jako Lima Work Programme on Gender, może wygasnąć z końcem roku. Wyraźnie zarysowały się różnice pomiędzy państwami które opowiadały się za użyciem terminu „gender” w treści końcowego dokumentu, a krajami, które stanowczo sprzeciwiły się tym propozycjom.

Państwa takie jak Stany Zjednoczone, Kanada, Australia czy Norwegia, a także Unia Europejska (występująca jako całość), podjęły próbę wprowadzenia do dokumentu COP29 zapisów uwzględniających pojęcie „kobiet we wszelkiej ich różnorodności”. Termin ten, według definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obejmuje m.in. „kobiety homoseksualne, transpłciowe, interseksualne, a także te zaangażowane w pracę seksualną”. Tak szeroka interpretacja płci wzbudziła kontrowersje wśród państw takich jak Watykan, Arabia Saudyjska, Iran i Egipt.

Podstawowym punktem sporu stały się również propozycje odnoszące się do włączenia tzw. praw seksualnych i reprodukcyjnych do polityki klimatycznej. Organizacje takie jak Women Deliver argumentowały, że dostęp do edukacji seksualnej, „usług aborcyjnych” oraz „szeroko pojętej opieki reprodukcyjnej” powinien być integralną częścią działań na rzecz zapobiegania zmianom klimatycznym. W ocenie niektórych państw, tego rodzaju zapisy przekraczają mandat konferencji klimatycznych i zagrażają tradycyjnym wartościom moralnym. Kraje takie jak Watykan czy Egipt podkreślały, że wprowadzanie kontrowersyjnych zapisów dotyczących gender i praw reprodukcyjnych do dokumentów COP jest nieuzasadnione, a ich przyjęcie mogłoby prowadzić do narzucania jednej wizji moralności na forum międzynarodowym. Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej zwrócili uwagę, że ich sprzeciw wynika z obaw o propagowanie ideologii transpłciowej oraz redefiniowanie pojęcia płci w sposób sprzeczny z naturalnym znaczeniem.

Według danych ONZ, kobiety stanowią obecnie 80% osób przemieszczonych z powodu zmian klimatycznych. Jednocześnie jedynie 0,01% globalnego finansowania projektów klimatycznych uwzględnia „specyficzne potrzeby kobiet”. Podczas COP29 afrykańskie i europejskie państwa zaproponowały aktualizację planu, uwzględniając zapis o różnorodnych doświadczeniach kobiet w kontekście klimatycznym, w zależności od ich „płci (gender), płci biologicznej (sex), wieku i rasy”. Spotkało się to jednak ze stanowczym sprzeciwem Watykanu, Arabii Saudyjskiej, Iranu i Egiptu, które zakwestionowały użycie terminu „gender” wobec płci oraz odniesienie do praw „osób homoseksualnych i transpłciowych”.

Państwa zachodnie i Unia Europejska argumentują, że włączenie „perspektywy płci” (gender perspective) i różnorodności jest kluczowe dla skutecznej walki z kryzysem klimatycznym. Przykładowo, Unia Europejska opublikowała opublikowała list popierany przez 17 krajów, podkreślający, że „zdolność do stawienia czoła kryzysowi klimatycznemu zależy od naszego zaangażowania w wzmocnienie pozycji kobiet i dziewcząt we wszelkiej ich różnorodności”.

Z drugiej strony część państw wyraziło obawy, że terminy takie jak „gender” mogą być interpretowane w sposób promujący ideologię gender oraz postulaty ruchu LGBT, co stoi w sprzeczności z wartościami kulturowymi i prawnymi tych krajów. Rzecznik Watykanu podkreślił, że Stolica Apostolska opowiada się za konsensusem, który uwzględnia wrażliwość każdego państwa i szanuje lokalne normy kulturowe. Watykan, podobnie jak Iran czy Egipt, sprzeciwił się zapisom, które ich zdaniem mogą prowadzić do redefinicji pojęcia płci. Kraje te zwracają uwagę, że promowanie takich sformułowań może być postrzegane jako próba ingerencji w ich suwerenność i porządek prawny. Zdaniem Susany Muhamad, minister środowiska Kolumbii, blokowanie zapisów dotyczących gender oznacza „ryzyko zniweczenia dekady postępu w uwzględnianiu perspektywy kobiet w polityce klimatycznej” i stanowiska takie jak Watykanu są „nieakceptowalne”. Ostatecznie pojęcie „gender” nie znalazło się w dokumencie końcowym Konferencji.

– Konferencja COP29 uwidoczniła rosnące napięcia między państwami o odmiennych wartościach kulturowych i moralnych. Spór o język dokumentów końcowych, w szczególności dotyczący ideologii gender, podkreśla trudności w osiągnięciu konsensusu w kwestiach wykraczających poza tradycyjny mandat polityki klimatycznej. Pokazał jednak coś więcej, mianowicie, jak współcześnie ideologia gender przemycana jest nawet w dokumentach, które powinny dotyczyć zupełnie innych sfer – wskazała Julia Książek z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.