Parada Równości wbrew zabiegom organizatorów i aktywistów nie ma charakteru politycznego. Choć jej uczestnicy, głównie uczestniczki, zapewne pod wpływem mody wyznają lewicowe zabobony, to pewnie jak przyjdzie inna moda, jak co innego zaczną promować media, zaczną wymachiwać zupełnie inną flagą niż tęczowa szmata.

Zapewne większość uczestników nie wiedziała lub nie rozumiała, z jakimi postulatami idzie Parada Równości. Prócz frazesów, pod którymi mogą się kryć szkodliwe społecznie pomysły, w postulatach parady równości znalazły się takie toksyczne postulaty jak: uprzywilejowanie tęczowych (zwane aktywną polityką antydyskryminacyjną), ułatwienia w trans okaleczaniu i uznawaniu za fakt trans urojeń, karaniu osób krytykujących tęczowe zabobony (co określa się mową nienawiści), wprowadzenie homo małżeństw i homo adopcji, wpuszczania imigrantów (tych islamskich, którzy jak u siebie tak i w Europie też będą zabijać tęczowych), tęczowej sex „edukacji” w przedszkolach i szkołach, politycznie poprawnej indoktrynacji w szkołach, zakazu hodowli zwierząt futerkowych, polowań, niedopuszczenie do mediów osób nie podzielających tęczowych zabobonów, bezpłatnej antykoncepcji, aborcji na żądanie.

Oczywiście pod Paradę Równości podczepiają się lewicowi aktywiści. Większość uczestników wszelkie komunizmy, trockizmy, feminizmy, otwartość na imigrantów, czy aborcje, traktuje pewnie w kategorii parafilii seksualnych – hedonistycznie i konsumpcjonistycznie każdy ma prawo do satysfakcji seksualnej wszelkimi zachowaniami (jednych podnieca odbyt, innych noszenie kagańca a jeszcze innych Lenin). Tłumaczyć to może czemu komuniści i trockiści w paradzie idą razem z kapitalistycznymi globalnymi korporacjami z USA.

Gdy robiłem fotoreportaż z parady, niezwykle ubawiło mnie zachowanie trockistowskiej aktywistki z Pracowniczej Demokracji, która szła i rozdawała ulotki o Weekendzie Antykapitalizmu, po tym, jak dała mi ulotkę, a potem zorientowała się, że mam koszulkę antykomunistyczną Red is bad, zawróciła i wyrwała mi z ręki tę ulotkę – nie dla psa kiełbasa, nie dla antykomunisty trockistowska ulotka.

Na paradzie byłem świadkiem jednej bluźnierczej profanacji, kiedy to starsza kobieta upozowana na Matkę Boską w welonie z tęczowej szmaty, znakiem krzyża błogosławiła z samochodu jadącego w paradzie mijających ludzi. Było kilku trans przebierańców i mnóstwo rodziców z dziećmi.

Wracając pociągiem, usłyszałem, jak wracające z parady dzieci rozmawiały. Jedna z dziewczynek obwieszona okultystycznymi symbolami skarżyła się, że boi się ciemności, że słyszy jakieś głosy, że ma uczucie, że coś na nią czeka. Ludzie to są dziwni, najpierw obwieszają się okultystycznymi symbolami, które przyzywają demony, a potem się skarżą, że są ofiarami nękań demonicznych.

Jan Bodakowski