W rocznicę inkorporacji Polski do UE, pierwszego maja, przed przedstawicielstwem Unii Europejskiej w Warszawie, kandydat Konfederacji w wyborach na prezydenta Polski Krzysztof Bosak zorganizował konferencję prasową, na której skrytykował nakładanie przez Unie Europejską na Polskę nowych podatków, i to, że Brukseli przekazano część polskiej suwerenności i niepodległości. W swoim wystąpieniu kandydat Konfederacji oczywiście skrytykował PiS za popieranie integracji europejskiej.
Kolejna konferencja prasowa Bosaka pewnie nie zwróciłaby uwagi, gdyby nie to, że została zakłócona przez (szydzącego z relikwii męki pańskiej) polityka PO Radka Sikorskiego (swego czasu człowieka roku „Gazety Polskiej” i polityka PiS). Przerywanie konferencji jednego polityka przez polityka konkurencyjnej formacji można uznać za chamstwo i brak elementarnej kultury.
Cyrk zorganizowany przez Sikorskiego podczas konferencji Bosaka pokazuje nędzę, jaką reprezentuje antyPiS, którego politycy spragnieni zainteresowania mediów chamsko zakłócając konferencje innych polityków i pchając się na chama na ekran.
Groteskowe zachowanie polityka PO podkreślało to, że gadał jak najęty, bredząc o poparciu Jana Pawła II dla Unii Europejskiej, z maską ochronną na brodzie wiszącą na gumkach zaczepionych o uszy. Zapewne Sikorskiego tak podnieciła możliwość występu przed kamerami, że zapomniał, że ma maskę na swojej brodzie.
Stwierdzenie Sikorskiego, że przypadkiem przechodził koło konferencji Bosaka, skojarzyło mi się ze sławetną sceną z misia, w której była żona głównego bohatera filmu też "przypadkiem" przechodziła z tragarzami koło mieszkania swego byłego partnera, by zabrać od niego cenne antyki.
Jan Bodakowski