Jak pisze Aleksandra Rybińska na portalu wpolityce.pl, kolejnym ogniskiem koronawirusa mogą stać się obozy uchodźców znajdujące się na greckiej wyspie Lesbos.
Rybińska pisze:
- Brak kanalizacji, toalet, na każdym rogu piętrzą się śmieci, a wielu migrantów cierpi na różnorodne choroby i infekcje. W zasadzie wszyscy mają wszy i świerzb. Ryzyko wybuchu epidemii koronawirusa na Lesbos jest więc ogromne, tym bardziej, że niektórzy migranci prowadzą koczowniczy tryb życia.
I dalej:
Na domiar złego po otwarciu pod koniec lutego granicy przez Turcję na Lesbos dotarło dodatkowe 1,7 tys. migrantów.
Okazuje się, że na pozostałych wyspach obozy dla migrantów są też przepełnione, a jest to rezultatem błędnej polityki migracyjnej Unii Europejskiej.
Rybińska wyjaśnia to następująco:
- Odpowiedzialność zrzucono na Erdogana, który teraz używa migrantów jako broni i szantażuje Europę. Grecja i Włochy od 2011 r. prosiły o pomoc w związku z napływem tzw. „uchodźców”. Zostały zignorowane do chwili gdy było już za późno: ogromna fala migrantów zalała Europę w latach 2015/16.
Jeśli dojdzie do ponownej ugody między Unią Europejską i Turcją, wprowadzeniem ruchu bezwizowego między Turcją a Europą, to jest to zła wiadomość dla Grecji, co autorka podsumowuje następująco:
- Dla Grecji to koszmarny scenariusz. Sytuacja na greckich wyspach jest dramatyczna, a groźba wybuchu tam epidemii koronawirusa realna. Przybycie na Lesbos, Kos czy Chios kolejnych tysięcy migrantów może mieć nieprzewidywalne skutki. Tym bardziej, że lokalni mieszkańcy są na granicy wytrzymałości.
mp/wpolityce.pl