Koszty polityki klimatycznej

Koszty zmian klimatycznych są niewielkie wobec korzyści społecznych (zapewnienia ludziom lepszych warunków do życia, co wydłużyło średni wiek życia z 33 lat do 71) wynikających z uprzemysłowienia. Koszty walki ze zmianami klimatu są wielokrotnie większe niż koszty samych zmian klimatu – serwowane lekarstwo jest zabójcze dla pacjenta.

W ramach walki ze zmianami klimatu likwidowane są tanie źródła energii. Jest to zjawisko do zaakceptowania przez stanowiących mniejszość bogatych, ale zabójcze dla stanowiących większość biednych. Odnawialne źródła energii nie są w stanie zapewnić biednym (stanowiącym większość) energii niezbędnej do życia w higienie, w zdrowiu, czystości i możliwości przechowywania żywności. Polityka klimatyczna skazuje biednych na wegetacje i skutecznie odwraca uwagę od wszelkich innych realnych problemów społecznych.

Polityka klimatyczna jest też szokującym marnowanie pieniędzy. Środki marnowane na politykę klimatyczną, w tym na nieefektywną fotowoltaikę i wiatraki, powinno się wykorzystywać na badania naukowe nad uzyskiwaniem taniej ekologicznej energii czy nad metodami pozwalającymi oszczędzać energię. „Zaleta prac badawczo-rozwojowych jest to, że są one stosunkowo tanie”.

Należy się adaptować do zmian klimatu, a nie marnować gigantycznych środków na przeciwdziałanie nieefektywnym zmianom klimatu – można to zrobić w miastach poprzez malowanie na biało dachów i ulic (dzięki czemu się nie nagrzewają), tworzenie parków, jeziorek i sadzenie drzew.

O bezsensowności polityki klimatycznej najlepiej świadczy polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która prowadzi do masowej pauperyzacji, zniszczenia rolnictwa i przemysłu. Gdy uda się ją przeprowadzić w 100%, to wzrost temperatury do 2100 roku zostanie zatrzymany tylko na okres 6 (sześciu) tygodni.

Fałszywe proroctwa klimatystów

Klimatyści jak jehowici wielokrotnie podawali daty końca świata, które nie nadchodziły. W latach 70 XX wieku media i politycy forsowali brednie o nadejściu nowej epoki lodowcowej. W 1968 globalistyczny Klub Rzymski (zrzeszający jak można się dowiedzieć z Wikipedii „obecnych i byłych szefów państw i rządów, administratorów ONZ, polityków wysokiego szczebla i urzędników państwowych, dyplomatów, naukowców, ekonomistów i liderów biznesu z całego świata”) ogłosił, że wzrost liczby ludności na świecie doprowadzi do głodu, skończenia się wszystkich zasobów (złota w 1979 roku, ropy w 1990, gazu w 1992). Wbrew zapowiedziom klubu zasoby się nie skończyły a ceny surowców nawet spadły. Remedium na brak zasobów i głód miała depopulacja. I dziś klimatyści propagują rezygnację z posiadania potomstwa w celu rzekomego ratowania klimatu.

Zapowiadany w latach 60 i 70 masowy głód nie nastąpił, bo wprowadzono nowoczesne zwiększające efektywność metody upraw i hodowli. Kraje, które głodowały (takie jak Indie), stały się eksporterem żywności. Wyższe plony doprowadziły do zwiększenia areałów lasów, bo zanikła potrzeba wycinania lasów, by tworzyć nowe pola uprawne.

W 1970 roku w amerykańskich mediach zapowiadano koniec świata na 1985 rok. Miały umrzeć 2 miliardy ludzi, powietrze w miastach miało być całkowicie zatrute, średnia życia Amerykanów miała spaść do 42 lat. By uniknąć armagedonu, propagowano depopulacje biednych krajów, aborcje i powszechną sterylizację. Pod presją zachodu w krajach rozwijających się wprowadzono przymusową aborcję i sterylizację. Tylko w 1967 roku w Indiach wysterylizowano 6,2 milionów ludzi.

Przykładem klimatycznych kłamstw są twierdzenia, że wyspy Tuvalu zostaną zalane przez podnoszące się w wyniku zmian klimatycznych oceany. W rzeczywistości proces podnoszenia się poziomu wody w oceanach rozbija rafy koralowe, których resztki są wyrzucane na brzeg rzekomo zagrożonych wysp i podnoszą ich poziom względem wody w ramach procesu akreacji.

Innym kłamstwem zwolenników bredni o katastrofie klimatycznej są twierdzenia o zalaniu części Wietnamu zamieszkałego przez 20 milionów ludzi. W rzeczywistości teren ten stale zagrożony jest zalaniem, bo już dziś znajduje się poniżej poziomu morza w depresji, i zmiany klimatyczne nic nie zmieniają.

Wzrost poziomu mórz miał zalać Europę Zachodnią. Artykuły prasowe o zalewaniu oparte były na hipotezach zakładających, że państwa zagrożone zalewaniem nie inwestują w ochronę przeciwpowodziową, choć to od wieków robią (np. jak Holandia).

Podobnie medialnie zmanipulowane są doniesienia o wzroście upałów. Klimatyści ignorują, że dzięki klimatyzacji można skutecznie przeciwdziałać upałom. W propagandzie klimatystów dotyczącej wzrostu kosztów huraganów nie uwzględnia się tego, że koszty te rosną nie z powodu większej ilości huraganów, ale z powodu tego, że ludzie są coraz bogatsi i coraz ich więcej mieszka na terenach, które od zawsze są terenami występowania huraganów.

Jednym z najbardziej znanych kłamstw propagandy klimatystów jest kłamstwo o wymieraniu niedźwiedzi polarnych. Podczas ostatniego interglacjału, który miał miejsce „od 130.000 do 115.000 lat temu, kiedy było znacznie cieplej niż obecnie” niedźwiedzie polarne nie wymierały, więc nie ma powodów by dziś to robiły. Podczas ostatniego interglacjału było tak ciepło, że latem ocean arktyczny nie był skuty lodem. Badania nad niedźwiedziami polarnymi wskazują, że ich populacja rośnie.

Nie są prawdą twierdzenia klimatystów, że pogoda staje się coraz bardziej ekstremalna. Te klimatystyczne brednie o pogodzie szerzone są w USA przez lewicę (Partię Demokratyczną). Nie ma naukowych dowodów na wzrost liczby powodzi, a wzrost kosztów powodzi wynika z bogacenia się populacji. Powodzi, nie da się zresztą powiązać ze zmianami klimatu. Kłamstwem są też klimatystyczne brednie o wzroście liczby pożarów i cyklonów. Wzrost kosztów pożarów i cyklonów zaś, tak jak wypadku powodzi, wynika tylko z bogacenia się ofiar. Dziś o wiele mniej osób ginie z powodu pogody niż kiedyś.

Medialna panika

Media i politycy, a także korporacje zarabiające na polityce klimatycznej, kreują klimatyczną panikę dla własnych zysków. Mediom goniącym za sensacją straszenie ludzi zapewnia oglądalność i wynikające z tej oglądalności zyski. Media kreują więc panikę, bo po prostu zarabiają na straszeniu ludzi.

Na medialną propagandę szczególnie podatne są dzieci – w USA 82% z nich przekonanych jest o klimatycznej katastrofie. Histeria w bogatych krajach jest tak wielka, że otumanieni ludzie rezygnują z posiadania dzieci.

Klimatyczny ekstremizm polityków nakręcają spanikowani wyborcy. Politycy, by wygrać wybory, dostosowują swoją narrację i działania do klimatycznych urojeń, jakimi są opętani wyborcy. W USA do polaryzacji sceny politycznej lewica (dla żartu noszący miano demokratów) wykorzystują panikę klimatyczną.

Fakty są jednak inne od medialnej propagandy (serwowanej też przez stacje udające telewizje z treściami naukowymi). Klimatycznej katastrofy nie będzie, choć mamy do czynienia ze zmianami klimatu. Biliony dolarów wydawane na politykę klimatyczną są po prostu marnowane, zamiast być przeznaczane na realne rozwiązywanie realnych problemów.

Medialne manipulacje klimatystów

Medialne manipulacje klimatystów polegają na tym, że w propagandzie klimatystów przemilcza się fakty sprzeczne z przesłaniem ich narracji. Zdaniem klimatystów wzrost temperatur ma doprowadzić do wzrostu ilości zgonów. Realnie jest całkowicie odwrotnie. Dzięki wzrostowi temperatur mniej ludzi umiera. „Na każdy śmiertelny przypadek z powodu upałów, przypada 17 osób zmarłych z powodu zimna”. „Wysoka temperatura spowodowała prawie 0,5% wszystkich zgonów, zaś ponad 7% spowodowanych było przez mróz”. Zgony z powodu upałów są szybsze, więc są lepiej zauważalne, umieranie z powodu wychłodzenia trwa dłużej i jest o wiele mniej medialne. Przede wszystkim fałszywe przeświadczenie ludzi kreowane jest przez kłamliwe medialne przekazy – media nakręcające klimatyczną paranoję po prostu ukrywają przed odbiorcami fakty dotyczące większej ilości zgonów z powodu zimna niż wysokiej temperatury.

Polityka powinna polegać na jak najrozsądniejszym wydawaniu publicznych pieniędzy. „Ograniczanie liczby zgonów z powodu upałów jest łatwiejsze niż ograniczanie liczby zgonów z powodu mrozów”. Upały trwają krótko i wymagają niskich inwestycji. Zimne miesiące są bardzo długie i wymagają olbrzymich inwestycji. Ocieplenie klimatu jest więc ze względów społecznych korzystne, z powodu zmian klimatycznych po prostu będzie mniej ludzi umierać.

Ocieplenie klimatu jest korzystne dla środowiska

Jednym z najbardziej absurdalnych kłamstw klimatystów są twierdzenia o tym, że ocieplenie klimatu jest szkodliwe dla środowiska. W rzeczywistości „globalne ocieplenie powoduje bezprecedensowe zazielenienie świata”. Zdjęcia satelitarne pokazują, że 50% przyrody staje się bardziej zielone, a 4% bardziej usycha. Znienawidzony przez klimatystów CO2 to gaz życia, który umożliwia i powoduje rozwój roślin. Im więcej jest w atmosferze CO2, tym lepiej dla roślin. Dzięki zwiększeniu się ilości CO2 przyrasta obszar zielony na naszej planecie. „Z powodu dwutlenku węgla w ciągu kilku dekad uzyskaliśmy ekwiwalent powierzchni zielonej rzędu dwóch całych kontynentów”. Im większa emisja CO2, tym więcej roślin będzie na naszej planecie. Fakty o korzyściach wynikających z CO2 są przez media ukrywane.

Klimatyści twierdzą, że zmiany klimatu spowodują brak wody. W rzeczywistości jest całkowicie odwrotnie. „Globalne ocieplenie powoduje również wzrost globalnych opadów, co sprawia, że wiele […] krajów będzie mniej narażonych na niedobór wody”.

Więcej informacji o szkodliwości bredni głoszonych przez klimatystów można znaleźć w wydanej przez wydawnictwo Warsaw Enterprise Institute, pracy „Fałszywy alarm” autorstwa Bjørna Lomborga.