Konflikt rozpoczął się od słów Hołowni, który pod koniec lutego określił Mentzena jako „szkodnika” i „pasożyta” na polskiej scenie politycznej. W związku z tym Konfederacja złożyła przeciwko marszałkowi Sejmu wniosek do komisji etyki, zarzucając mu używanie języka „nazistowskiej retoryki”.

Mentzen nie pozostał dłużny i w wywiadzie dla Polsat News skomentował postawę Hołowni w następujący sposób:

„Gdyby pan redaktor zobaczył przerażoną, skamlącą chihuahuę, która na pana szczeka, to nie byłby pan przerażony, albo zdenerwowany, tylko raczej byłoby panu żal tej chihuahua.”

„Nie można nikogo porównywać do chihuahua, tym bardziej skamlącej. Myślę, że panu Mentzenowi puszczają nerwy. [...] Ale cóż, skamląca chihuahua była, będzie wniosek do komisji etyki. Sorry, panie pośle, takie są reguły gry.”

To nie pierwszy raz, gdy Hołownia jako marszałek Sejmu wzbudza kontrowersje swoimi wypowiedziami i działaniami. Dał się już poznać jako polityk, który często reaguje zbyt emocjonalnie i nieraz wprawia opinię publiczną w zakłopotanie.

Jednym z najbardziej zapamiętanych momentów jego kadencji jako marszałka Sejmu było otwieranie pierwszego posiedzenia nowego parlamentu. Wtedy to przyznał publicznie:

„Naciskam przycisk i nie wiem, co się stanie.”

To wywołało falę komentarzy w mediach społecznościowych, podważając jego kompetencje do sprawowania tak wysokiego urzędu.

Wcześniej, jeszcze jako kandydat na prezydenta w 2020 roku, Hołownia dał się poznać jako polityk o zbyt dużej emocjonalności. Jednym z najbardziej pamiętnych momentów było jego publiczne wzruszenie i łzy w trakcie wieczoru wyborczego po pierwszej turze, kiedy mówił o czytaniu Konstytucji. Choć część wyborców uznała to za oznakę autentyczności, inni postrzegali jako polityczny teatr.

W grudniu 2023 roku Hołownia bez uzasadnienia zawiesił obrady Sejmu na kilka godzin, co wywołało zdziwienie nawet wśród posłów jego koalicji. Wytłumaczył to lakonicznym stwierdzeniem:

„Bo tak.”

Działanie to spotkało się z ostrą krytyką i oskarżeniami o nadużywanie swojej funkcji.

Oprócz kontrowersyjnych wypowiedzi i decyzji, Hołownia zmaga się również z niewygodnymi pytaniami dotyczącymi jego dyplomu z Collegium Humanum – prywatnej uczelni, której rektor został zatrzymany przez CBA w związku z aferą korupcyjną.

Polityk unika konkretnych odpowiedzi na temat swojego wykształcenia i nie odnosi się do rosnących wątpliwości co do rzetelności studiów w Collegium Humanum.