"Sześć tygodni temu stałem pod kopułą Kapitolu i ogłaszałem świt Złotego Wieku Ameryki. Od tego momentu nie było już nic innego, jak tylko szybkie i nieustępliwe działania mające na celu zapoczątkowanie najwspanialszej i najbardziej udanej ery w historii naszego kraju" – powiedział Donald Trump, cytowany przez Polską Agencję prasową.
W swoim przemówieniu poruszył niemal wszystkie tematy z przemówienia inauguracyjnego oraz tych, które miały miejsce w ostatnich tygodniach. Dużo miejsca poświęcił kwestiom kulturowym, w tym transseksualistom. Mówił też o "wielkim wyzwoleniu Ameryki" spod "okupacji" migrantów.
Zapewnił, że obniżone zostaną podatki i wyeliminuje deficyt budżetowy, między innymi dzięki sprzedaży "złotych kart" bogatym cudzoziemcom.
Zdecydowanie mniej miejsca poświęcił polityce zagranicznej, choć padły ważne deklaracje. Wspomniał o liście Wołodymyra Zełenskiego, który właśnie otrzymał. Ukraiński prezydent wyraził żal z powodu kłótni jaka miała miejsce w Gabinecie Owalnym i zadeklarował gotowość do jak najszybszego rozpoczęcia negocjacji w celu osiągnięcia trwałego pokoju oraz podpisania umowy dotyczącej minerałów. Nie ogłosił jednak żadnego przełomu w tej kwestii.
Trump przyznał, że docenia ten list i jednocześnie USA prowadziły poważen rozmowy z Rosją, od której dostały silne sygnały, że Moskwa jest gotowa na pokój.
"Czas zakończyć to szaleństwo" – powiedział amerykański prezydent.
Oberwało się też Europie i wyolbrzymiał skalę wsparcia USA dla Ukrainy, bagatelizując jednocześnie wkład krajów Starego Kontynntu. Zarzucił Europie, że więcej niż na obronę Ukrainy wydała na zakup gazu i ropy z Rosji.