Kilka dni temu były dowódca „Gromu” gen. Roman Polko podsumował w wywiadzie dla „Wprost” działania rządzących związane z powodziami na południu kraju, odnosząc się m.in. do transmitowanych posiedzeń sztabu kryzysowego z udziałem szefa rządu. Wojskowy przyznał, że przypominają one „medialne odprawy Putina”.

- „Nie da się w paru zdaniach wyrazić pełnej informacji o warunkach atmosferycznych, ocenie klimatu, dalszych scenariuszach, bo w jakim celu to robimy? Dla widza, który siedzi przed telewizorem czy na użytek zarządzania kryzysowego”

- pytał.

Podobnie sposób zarządzania kryzysem postrzega publicysta „Polityki” Jacek Żakowski.

- „Pokazało się, po raz kolejny, że mechanizm nie działa. Że musi wejść ten dobry car, przynajmniej tak uważają politycy koalicji rządzącej, żeby ratować sytuację (...) Jaki jest długofalowy skutek czegoś takiego? Tusk sięgnął po metodę putinowską, której się w demokracjach nie stosuje. Nie ma tak, że jak jest powódź w Stanach [Zjednoczonych – przyp. red.], to prezydent siedzi i ruga publicznie urzędników i to jest transmitowane. Tak nie ma w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, we Francji, nigdzie”

- zauważył na antenie TVP Info.

Podkreślił, że Donald Tusk sięgnął po „typowy autorytarny model zarządzania”, wprowadzając Polskę na ścieżkę „czegoś w rodzaju kultu jednostki”.