Strategią Demokratów na zdobycie sympatii Amerykanów polskiego pochodzenia jest wyeksponowanie tematu wsparcia Ukrainy i bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO, przy jednoczesnym kreowaniu Trumpa na człowieka sympatyzującego z Putinem. Harris wprost zabiegała o poparcie Polonii w czasie debaty w Filadelfii.
- „Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanów polskiego pochodzenia tu w Pensylwanii, jak szybko byś oddał (Polskę) za przysługę i za to, co myślisz, że jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad”
- zwróciła się do Trumpa.
Chwilę później w lokalnych telewizjach w Pensylwanii i na YouTube pojawił się spot z hejnalistą na wieży Bazyliki Mariackiej.
- „Wieki temu, gdy najeźdźcy maszerowali ze wschodu, polski strażnik zatrąbił w trąbę, by ostrzec swój naród. Dziś, kochający wolność Polacy i Ukraińcy ostrzegają nas przed nowym zagrożeniem”
- mówi na nagraniu narrator.
- „Kamala Harris usłyszała zew trąby. Ona będzie bronić naszych sojuszników: za wolność ich i naszą”
- dodaje.
W mediach społecznościowych pojawiły się też profile „Polish-Americans for Harris”, a sztab Harris powołał specjalny zespół do mobilizacji Polonii.
- „To prawda, że nie było chyba jeszcze kampanii, kiedy o głosy Polonii zabiegano tak bardzo”
- mówi PAP dr Dominik Stecuła, politolog z Uniwersytetu Stanowego Ohio (OSU).
W ocenie eksperta, przekaz Demokratów może osiągnąć swój cel. Już przy poprzednich wyborach 61 proc. badanych Amerykanów polskiego pochodzenia wyrażało niepokój związany z postawą, jaką Donald Trump zajmuje wobec Władimira Putina.