W piątek w Berlinie spotkali się prezydenci Stanów Zjednoczonych i Francji, kanclerz Niemiec oraz premier Wielkiej Brytanii, aby omówić kwestie związane z wojną na Ukrainie oraz sytuację na Bliskim Wschodzie. Komentatorzy na całym świecie ze zdziwieniem przyjęli fakt, że na spotkanie nie zaproszono polskiego premiera.

- „Wielu europejskich ekspertów uważa, że takie spotkania są błędem: Stary format Quad [czterostronny] jest zbyt wąski dla dzisiejszej Europy i jej współczesnych wyzwań. Musi być tam Polska, przynajmniej ze względu na jej centralne znaczenie dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO”

- zauważył w mediach społecznościowych ekspert w zakresie bezpieczeństwa Edward Hunter Christie.

Do sprawy odniósł się były prezydent Estonii Toomas Ilves, który podzielił się informacjami, wedle których kanclerz Niemiec Olaf Scholz „osobiście blokował udział Polski”.

- „Do zeszłego roku Polska prowadziła wobec Niemiec politykę podmiotową. Przeciwieństwem podmiotowej jest polityka przedmiotowa”

- skomentował te doniesienia poseł Marcin Przydacz.