Natychmiast po zakończeniu wyborów, niezależni obserwatorzy wskazali na szereg nadużyć, oskarżając rządzących m.in. o powszechne kupowanie głosów czy wywieranie wpływu na wyborcach przy użyciu przemocy. Prezydent Zurabiszwili stwierdziła, że gruzińscy wyborcy padli ofiarą „rosyjskiej operacji specjalnej” i oświadczyła, że nie uznaje wyniku wyborów. Zapowiedziała też manifestację, która ma się rozpocząć w Tbilisi dziś o godz. 16 czasu polskiego.

Nie chcąc legitymować rezultatu wyborów, Koalicja na rzecz Zmiany zrzekła się mandatów. W ocenie lidera najsilniejszej siły opozycyjnej, doszło do „technologicznej operacji specjalnej” kierowanej przez rosyjskie służby.

- „Nie zamierzamy legitymizować głosów skradzionych gruzińskiemu narodowi, zrzekamy się naszych mandatów deputowanych”

- oświadczył Nana Malaszchia.